Spiski, japoński mistycyzm i brutalny XIX wiek - piszemy o finałowym tomie "Shi"

 


[RECENZJA] Zidrou / Homs - Shi. Wiktoria (tom 4) / Taurus Media 


Po długim oczekiwaniu, na rynku pojawił się tom czwarty wybornej serii komiksowej "Shi" - i jest to tom wieńczący całość. Mam w związku z faktem dużo żalu, ale wyłącznie w kontekście pozytywnym. Jak to możliwe? 


Dzieło duetu, który tworzą Zidrou (scenariusz) i Jose Homs, to kolejny z komiksów kompletnych. Zachwycałem się już przemyślaną kompozycją i umiejętnym wykorzystaniem każdego skrawka, każdej strony (jeden album to ledwie 56 stron). Rozpływałem się w zachwytach nad kreską Homsa - idealnie łączącą realizm i dynamikę z nieco karykaturalnymi obliczami postaci (pięknie to "siedzi" w klimacie dziewiętnastowiecznej Anglii). I zwracałem uwagę na bogactwo detali, na drobiazgowy i fascynujący świat przedstawiony. Oryginalność rozwiązań zasługuje na uwagę - bo brawurowo i zarazem zjadliwie połączyć spiski i terroryzm (!), japońską mistykę, koloryt społeczny epoki oraz sporo akcji - potrafią nieliczni scenarzyści. Brawa dla Zidrou. 


W tomie numer cztery wybrzmiewa wszystko to, co sprawdziło się i co zachwycało w poprzednich, ale ja zwrócę uwagę na coś jeszcze, na totalne wykorzystanie możliwości komiksowego medium. Dużo o tym ostatnio pisaliśmy w Gnieździe - to łapcie 😎. Weźmy dwa przykłady (bez spoilerów). 


Pierwszy - gdy kadr pełni rolę zwielokrotnienia onomatopei. Homs operuje tu kolorem, a dodatkowo rysunkowo rozbija ten pojedynczy kadr, gdyż dźwięk, który mamy usłyszeć to "KRAK". Niesamowite wrażenie. 


A dwa - gdzie także kolor ma olbrzymie znaczenie, scena w której na kolejnych kadrach widzimy przenikanie się dwóch światów - fizycznego i realistycznego oraz demonicznego. Ingerencja z zewnątrz w jednym, wywołuje gwałtowną reakcję w drugim. Na dodatek mamy tu wykorzystanie ciszy w kadrach, tak by oneliner wypowiadany przez absolutnego złola: "Przepraszam bardzo: zastukałem po wejściu", wybrzmiał naprawdę złowieszczo, cwaniacko i zwyczajnie czadowo. Wow! 


No i nie sposób nie doceniać - wracając do perfekcji w wykorzystywaniu miejsca - prowadzenia słownej narracji z offu. Jest oszczędnie, sensownie i bez napuszenia. Jest także bardzo filmowo. Ach, jakże chętnie ujrzałbym "Shi" w formie miniserialu (Amazon - do roboty). 


Wracam do żalu. A zarazem do nadziei. Absolutnie nie wystarcza mi ten finał. Absolutnie. Jest sensowny, satysfakcjonuje, wyjaśnia wątki, ale…. I tak zostawia nas z cliffhangerem. No właśnie - bardzo elegancko przemilczano kilka kwestii… Wykreowanym świat jest gotów na ciąg dalszy. Bogactwo możliwości i już sprawdzone umiejętności twórców zdają się jednoznacznie wskazywać na potrzebę drugiej serii. Polski wydawca nie dał mi nadziei, ale napisał: "Nie wiemy, ale czekamy" 😎. No, to trzymam kciuki, bo "Shi" jest w mojej #biblioteczka_Szeptuna na wyjątkowym miejscu. 


Serdecznie polecam, tę stosunkowo mało znaną serię. "Shi" wydało u nas Taurus Media i - za co bardzo dziękuję - obdarowało mnie nią, na potrzebę recenzji. 



Solidnie i nowocześnie, ale z historycznym klimatem, bez znieczulenia, z brudem i brutalnością świata przedstawionego, ale i z magią oraz tchnieniem miłości. No i z pełnym bagażem emocji. Koniecznie przeczytajcie! 


Ps! /Chętnie dołączyłbym do tego tekstu więcej grafik, ale praktycznie każda z nich to potencjalny spoiler - więc wybaczcie. Musicie mi zaufać! 


/#Szeptun_XIII 


Komentarze

Popularne posty