Pola szaleństwa - nasza recenzja komiksu "Pewna historia"

 


[RECENZJA] GIPI - Pewna historia / Timof Comics 


Komiks rządzi się swoimi prawami, komiks posiada własny język. Czasami, gdy da mu życie ktoś niezwykły, artysta postrzegający rzeczywistość pełniej (niż zwykli ludzie), powstaje rzecz "do przeżywania". Nie do analizy, nie do czytania, nie do podziwiania grafik - do przeżywania. Taką komiksową poezją jest dla mnie "Pewna historia". 

Gian-Alfonso Pacinotti, używający pseudonimu GIPI, operuje tym, co nieuchwytne, choć osadza swoją opowieść w konkretnych czasach, korzysta z konkretnych wydarzeń. I używa prawdziwego bogactwa form graficznych - ktoś mógłby nawet pomyśleć, że GIPI robi to na pokaz, pyszni się zdolnościami, przeplatając co rusz nieokreślone bazgroły - w czerni i bieli - pełnoprawnymi obrazami. Albo nagle, bez ostrzeżenia wchodzi z czyściutką kreską i oszałamia elegencją oraz wyszukaniem kompozycji. Ale - to właśnie coś ulotnego, ten ładunek emocji jest sednem "Pewnej historii". 




Doświadczając tego komiksu, nie starałem się niczego zrozumieć. Po prostu chłonąłem kolejne strony, zagłębiając się w zagubienie głównego bohatera. Było mi smutno, prawdziwie smutno, a z każdą kolejną przewróconą stroną moja fascynacja rosła. 

Czym jest obłęd? Czy to część składowa talentu? Czy dziedziczymy szaleństwo? A może to przeznaczenie każe nam "płacić" za czyny naszych przodków? GIPI skłania do przemyśleń, czyni to kreską, obrazami i słowem - czasem stłoczonym i rozedrganym, czasem zwykłym i banalnym dialogiem. A może "Pewna historia" to po prostu antywojenny manifest, ale ubrany w wytworne szaty? Nie wiem, wiedzieć nie chcę. Ale - takich komiksów chcę więcej. 


Nie jest to lektura prosta, nie jest to komiks przyjemny w odbiorze, ale emanuje żeń raczej zaduma, niż niepokój. Wszystko służy budowaniu atmosfery - wchodzimy w końca do umysłu zagubionego bohatera i patrzymy na świat prawie wyłącznie jego oczyma duszy. Jest sennie - nade wszystko, malowniczo i spokojnie, choć przecież trafiamy na pola śmierci, na równiny pustki, gdzie - posłużę się słowami obserwującego wydarzenia dowódcy - dwaj kompani idą do nieokreślonego celu, ale "tak jakby już nie żyli". 




I taka to jest podróż, snucie się po krawędzi między snem, zapomnieniem, śmiercią i czymś jeszcze. Nim odrzucicie ten komiks - w obawie przed wywołaniem totalnego przygnębienia (wiem, jak brzmi to, co napisałem) - dodam jeszcze, że oczywiście istnieje nadzieja, jest w tej historii światło. To wspomnienie, piękne i świetliste. I ten właśnie kontrast dopełnia obraz. Bardzo mocno polecam Wam lekturę "Pewnej historii". Jeśli szukacie pozycji nieoczywistej, zapewniającej wysoki poziom emocji, bardzo wysoki - to rzecz dla Was. 

I jeszcze uwaga techniczna. Sposób wydania komiksu idealnie współgra z treścią - w grubej, czarnej okładce zamknięto grube, przyjemne w dotyku kartki. Świetnie to "gra" pod palcami. 

Dziękujemy Timof Comics za przesłanie egzemplarza do recenzji. 


/#Szeptun_XIII 


Komentarze

Popularne posty