Oniryczna postapokalipsa - recenzujemy komiks "Andromeda"

 



[☢️💀OBLICZA POSTAPO / RECENZJA] Ze Burnay - Andromeda, czyli długa droga do domu / Timof Comics 


Nasz temat tygodnia skłonił mnie do poszukiwań nowych komiksów o tematyce postapokaliptycznej. Okazuje się, że jest to na tyle uniwersalna tematyka, iż nawet wśród premier coś się znajdzie. A, że znalazło się w ofercie wydawnictwa Timof Comics - można mieć pewność, że to komiks niebanalny. 


Raz - ufundowany przez zbiórkę społecznościową, dwa - prosto od portugalskiego twórcy, trzy - nieszablonowy na wiele sposobów, a cztery - lekturę może nam urozmaicić specjalnie skomponowana, ambientowa ścieżka dźwiękowa. Wow! 


Mężczyzna dzierżący włócznię przemierza skaliste pustkowie. Odziany jest w skórzaną kurtkę i dżinsy, koszulkę zdobi mu symbol słońca, a za pas z nabojami zatknął sztylet… 


Cudowne otwarcie. Skądś go znam, hmmm... :)


Ze Burnay to rysownik, ale i autor scenariusza, a dodatkowo także autor muzyki ilustracyjnej. "Andromeda, czyli długa droga do domu" to spójny, w pełni autorski projekt, złożony z części, które powstawały w czasowym odstępie. Dodatkowo, to komiks bardzo mocno osadzony w stylistyce postapo - wszak już tytuł zawiera jeden z podstawowych motywów postapokaliptycznych. A co do wspomnianego braku szablonów - wszystko się zgadza, bo podróż w "Andromedzie" odbywa się na co najmniej dwóch płaszczyznach. Jedna - ta realistyczna - przywodzi na myśl klasyki gatunku, ujmuje realistycznymi detalami, druga - oniryczna, symboliczna - to podróż po krawędzi ułudy. W niej odnajdziemy tropy i mitologiczne, i sci-fi, i zawierające magię i wiele, wiele innych. Obydwie płaszczyzny uzupełniają się nawzajem - sprawiając, że lektura staje się bardzo specyficznym "kinem drogi". A jeszcze ta muzyka… 




Przyznam szczerze, że trafiłem już na komiksowe playlisty, na propozycje utworów do słuchania podczas czytania. Często były to fanowskie inicjatywy, zdarzało się nawet, że sami autorzy polecali jakieś dźwięki… ale dedykowanej, wykonanej specjalnie "do komiksu" ścieżki dźwiękowej jeszcze nie spotkałem. "Sounds of Andromeda" - dostępne na stronie internetowej (link wrzucam w komentarz ⬇️⬇️⬇️) - adres widnieje na jednej z początkowych stron albumu - to zbiór klimatycznych utworów. Głównie, są to przestrzenne, huczące i dudniące pogłosy i echa, co jakiś czas uzupełniane odgłosami otoczenia i dźwięków instrumentów. A instrumentarium jest bogate, kompozycje nieoczywiste - całość przywodzi na myśl muzykę filmową lub relaksacyjną, pełną zadumy, skłaniającą do przemyśleń. Chociaż - pełno tu mroku i nie jestem do końca pewien, czy ja potrafiłbym się przy "Dźwiękach Andromedy" rozluźnić 😎. 

Graficznie - to podróż przez czerń i biel, praktycznie bez słów. Realistyczne rysunki, z pieczołowitością oddające wygląd ludzi, zwierząt i otoczenia, zestawiono z na wpół umowną fabułą, z wizjami, koszmarami i marami. Ciekawy zabieg - świetnie podkreślający odmienne płaszczyzny historii. Lubię - wiecie to doskonale, jeśli to nie pierwszy mój tekst, który czytacie - gdy dzieło daje mi duże pole do interpretacji. I u Ze Burnaya dokładnie to otrzymałem. Nawet jeśli sam wolałbym bardziej umowne, czy "odjechane" rysunki. 




To raczej album do przeżywania, niż pełnoprawna opowieść. Cudownie enigmatyczny, staroświecki, magiczny… i cholernie niepokojący. Świetnie wydany - twarda, kolorowa oprawa i gruby papier - i uzupełniony solidnymi dodatkami, wśród których moje serce skradła gościnna grafika od samego Mike’a Mignoli 🙂.

Polecam - jako ciekawostkę w klimacie onirycznego postapo. A za ścieżkę dźwiękową olbrzymi plus! 


/#Szeptun_XIII 


Komentarze

Popularne posty