Koszmar (dosłownie) reżimu - nasza recenzja komiksu "Salazar. Teraz i w godzinie jego śmierci"

 


[RECENZJA] Cotrim / Rocha - Salazar. Teraz, i w godzinie jego śmierci / Timof Comics 

Przyznam, że poprosiłem o ten komiks do recenzji z uwagi na moje historyczne zamiłowania. Dwudziesty wiek fascynuje mnie na równi ze średniowieczem, a opowieść o Antonio de Salazarze, który przez cztery dekady rządził Portugalią, wydała mi się bardzo ciekawą lekturą. Przyjąłem, że będzie to pozycja historyczna, biografia… nie spodziewałem się jednak aż tak wielkiego zaskoczenia. Recenzowana powieść graficzna to niespodziewanie poetycka, bardzo nieprzyjemna w odbiorze, wciągająca w odmęty szaleństwa, podróż do dusznego wnętrza reżimu. Wszak, portugalska władza lat 1932-1970 to Salazar właśnie. Wędrujemy do wnętrza umysłu tytułowego bohatera, do umysłu pełnego majaków, wspomnień, symboli. Podróż to smutna i dołująca. 

To przestroga. 

Ależ niespodziewanie lektura owa trafiła w czas. Choroba. Szaleństwo. Władza. Zagubienie. I kult siły, budowany krok po kroku. Czytając, niejednokrotnie czułem dreszcze, a nieprzyjemne uczucie (trudne do nazwania) towarzyszy mi nadal. I pewnie jeszcze ze mną pozostanie. Kto mnie zna, może przyjąć za pewnik, że zawsze piszę szczerze. Co mnie tak dotknęło? 

Po pierwsze - "Salazar…" stanowi przykład komiksu, w którym grafika i słowo uzupełniają się na każdym możliwym poziomie. Trudno opisać te upiorne, rozmyte oblicza i kształty, "zblurowane", jakby oglądane zza szkła. Upiorne. Czerń, biel, oliwkowo zabarwione szarości i sporadyczna, wyblakła żółć. Koszmarne. Hasła, slogany, cytaty i przemyślenia. Strzępki rozmów, prawdy, opinie, kłamstwa. Słów pada tu stosunkowo niewiele, ale gdy już są obecne - wybrzmiewają dziwacznie, złowrogo lub smutno. Bardzo nieprzyjemna mieszanka, a zarazem fascynująca, wciągająca wewnątrz tego świata. Autorem grafik jest Miguel Rocha, za scenariusz odpowiada Joao Paulo Cotrim - oryginalnie autorzy wydali swoje dzieło w Portugalii czternaście lat temu. 

Czy to jest lektura dla wszystkich? Zapewne nie - ale nawet nie znając sylwetki dyktatora, czy tła historycznego, możecie spokojnie sięgnąć po komiks. Opatrzono go wystarczającymi komentarzami oraz kalendarium wydarzeń z życia Salazara. 

Salazaryzm skończył się cztery lata po śmierci jego założyciela - w roku 1974. Pokojowo przeprowadzona "rewolucja goździków" przywróciła Portugalii demokrację. Zawsze szokowało mnie, jak udało się dyktatorowi utrzymać władzę tak długo, w tak zmiennych okolicznościach politycznych zawierać kolejne sojusze - od wsparcia dla faszystów w latach trzydziestych, przez neutralność podczas okresu drugiej wojny światowej, aż po udział w tworzeniu ONZ pod koniec lat czterdziestych. Chorągiewka. Sztandar Salazaryzmu zawsze dobrze układał się z politycznym wiatrem. Korzystając ze wsparcia portugalskiego Kościoła, udało się stworzyć dziwaczną hybrydę społeczno - polityczną. Narodowy socjalizm plus korporacjonizm, fasadowa obyczajowość oparta o religię i tradycję, a wszystko zanurzone w oparach strachu i propagandy, otoczone kordonem kultu siły. I to wszystko na dziesięciolecia. 

Drugą rzeczą, bardzo sugestywną, jest współczesnych wydźwięk treści komiksu. Pozwólcie - niech przemówią, użyte w nim zdania. 

"Sami, ale dumni". 

"Nasza heroiczna przeszłość zbyt mocno ciąży na teraźniejszości". 

"Wojny z opozycją nie wygrywa się od razu, ale krok po kroku. (...) Państwo powinno być na tyle silne, by nie musieć stosować przemocy". 

Bez komentarza. 



Są i symbole, a wśród nich wszystkie te sprzęty, na których można usiąść. Nieprzypadkowo - dobiegający osiemdziesiątki Salazar spadł z krzesła i uderzył głową o podłogę. Wylew spowodował, że ostatnie dwa lata życia dyktator spędził w zawieszeniu, między snem i jawą. To właśnie w tym okresie, zapewne, umiejscowiono "czas teraźniejszy" opowieści. Śledzimy wycinki z życia tytułowego bohatera, te przerażające cienie i odbicia - koszmarny raport, oglądamy seans dziwacznego autobiograficznego filmu. 

Brrr… Hipnotyzujące doznanie, ale bardzo nieprzyjemne. Timof Comics, jak zwykle nie zawodzi - a robi to we własnym stylu. Chwilę temu czytałem niezobowiązujący weird western od nich, a teraz nie chce dać mi spokoju historyczny koszmar. Bardzo dziękujemy za możliwość obcowania z tym unikalnym komiksem. 

Polecam, ale czytacie na własną odpowiedzialność. 

#Gniazdo_społecznie


/#Szeptun_XIII

Komentarze

Popularne posty