"Zwierzogród" jako dramat polityczno społeczny - nasza recenzja "Zamku zwierzęcego"

 


[RECENZJA] Dorison / Delep - Zamek zwierzęcy. Miss Bengalore (tom 1) / Taurus Media 

Wrześniową premierą wydawnictwo Taurus Media wywołało mój wielki entuzjazm. "Zamek zwierzęcy" to komiks wstrząsający, wykorzystujący do maksimum zestawianie ze sobą światów pozornie odległych, przeczących sobie. Punktem wyjścia dla historii napisanej przez Xaviera Dorisona, jest próba korespondencji z "Folwarkiem zwierzęcym". I od razu zaznaczę - to udany zabieg, bo nie dość że krytyka wynaturzeń demokracji wybrzmiewa co najmniej tak dobrze jak u Orwella, to "Zamek zwierzęcy" idzie o krok dalej. Daje nadzieję, wskazuje drogę do "pokonania" potężnego wroga, drogę do obalenia reżimu. Ten komiks to także hołd dla konkretnych działań, znanych z historii świata - we wstępie Dorison przywołuje chociażby postać pewnego elektryka. To grzeje serce - jako Polak poczułem się wspaniale. Ta droga, sedno komiksu, to walka bez użycia przemocy. A ukazano ją drobiazgowo, krok po kroku prezentując jej genezę. 

Sposób prezentacji to powszechnie znana bajka zwierzęca. To zupełnie nie dziwi - wszak tytułowy folwark u Orwella, a także zamek Dorisona i Delepa zamieszkane są przez zwierzęta właśnie. Ludzie zniknęli, w omawianym komiksie nie ma znaczenia, jak do tego doszło. Ważne, że aktualnie rządzą zwierzęta, a dokładnie prezydent Silvio (byk) oraz jego milicja (potężne psy). Kondycja zamku nie jest zbyt dobra, choć pozostałe zwierzęta ciężko pracują.
 
Tutaj dochodzimy do jednego z najsolidniejszych elementów komiksu - do świetnie nakreślonych postaci. Zarówno Ci Źli - jak wspomniany Silvio, czy Numer Pierwszy - szef milicji, jak i postacie pozytywne to "żywe persony". Znaczy się, zwierzęta 😉. Poznajemy ich ciężkie życie, pragnienia, emocje, zmieniające się (lub nie) spojrzenie na świat. Wszystko to tworzy barwny obraz społeczności, w której narasta bunt wobec niesprawiedliwości, wobec rządów siły, a twórcami tego ruchu oporu okazują się zaskakujące postacie. 

Cóż. Bohaterowie, którym przyszło obalać imperia zła bywali często bardzo niepozorni i przypadkowi. Jak kotka - Miss B (od Bengalore), samotnie wychowująca dwójkę kociąt i królik Cezar, prowadzący pewien króliczy przybytek… rozkoszy (tak!). W normalnych warunkach… tyle, że rzeczywistości mieszkańców zamku bardzo daleko do normalności. I stąd bunt, ale bunt niezwykły, inspirowany opowieściami spoza. Bunt, naznaczony krwią, cierpieniem, kłamstwami władzy i śmiercią. 

Bo to bajka dla dorosłych, a świat zwierząt służy za zwierciadło - drugim mocnym elementem "Zamku zwierzęcego" jest wspomniane już na wstępie przewrotne użycie zestawień. Czytając ten komiks czułem się trochę jak podczas seansu "Zwierzogrodu", ale w wersji dramatu politycznego. Narysowane przez Felixa Delepa zwierzęta są uroczo disneyowskie - co działa piorunująco, chociażby w otwierającej ten tom scenie egzekucji 🤯. Generalnie - stylowa i elegancka kreska ukazuje bajkowy świat, ale także co rusz (kilka naprawdę sugestywnych i mocnych scen) sprowadza go do poziomu upiornego, społecznego realizmu. Szokujące, ale i niezwykle cenne doświadczenie. 

Pierwszy tom kończy się wybornie - nadzieją, choć i niepokojem. Z zapowiedzi wydawcy wynika, iż czekają nas jeszcze trzy kolejne. Zapowiada się solidna treściowo, wysmakowana graficznie seria. Bardzo polecam, szczególnie jeśli tematyka społeczna i historyczna nie jest Wam obca. 

Taurus Media wydał "Zamek zwierzęcy" na siedemdziesięciu stronach, w formacie europejskim, w grubej oprawie. 

Bardzo dziękujemy za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
 
/#Szeptun_XIII

Komentarze

Popularne posty