KŁY, PAZURY, GOTYK I INDYJSKIE LEGENDY - NASZA OPINIA O KOMIKSIE "DZIKI LĄD"

 


[RECENZJA] Ram V / Kumar - Dziki ląd / Lost in time


Na wstępie - znacie mnie (nas w Gnieździe) już nieco, więc wiecie, że naszą dewizą jest absolutna szczerość, szczególnie w kwestii recenzji. Zawsze z drżeniem serca sięgam po debiuty (w tym przypadku wydawnicze) - bo z jednej strony szczerość, a z drugiej chęć pomocy w ramach #geek_wspiera_geeka 😎. Tym razem moje obawy okazały się płonne - pierwszy komiks wydany przez jednoosobowe wydawnictwo Lost in time to absolutny "strzał w dziesiątkę" - jest bardzo solidnie, świetnie graficznie i bardzo zaskakująco. Pamiętajcie - działam tak, że z reguły wiem czego się spodziewać po recenzowanym komiksie, tym razem poszedłem w ciemno - uwielbiam takie miłe niespodzianki. 


"Dziki ląd" to komiks sprawiający wrażenie powstałego absolutnie bez kalkulacji. Podobnie jak w przypadku wielu mang - autorzy recenzowanego komiksu po prostu naładowali go motywami miodnymi, wywołującymi zdumienie, zachwyt i satysfakcję każdego miłośnika popkultury (czytaj "nerda"). A dodatkowo zadbali, by ten tygiel był solidnie osadzony w konkretnym miejscu i czasie - ciekawym, oryginalnym. No, i dorzucili rysunki piękne, wysmakowane i technicznie nienaganne. Narracja na wysokim poziomie i zabawa kadrami? Jest! Mistyka i odwołanie do legend? Obecne. 






Jest rok 1766. Do indyjskiego Kalikatu przybywa statek, na pokładzie którego podróżuje tajemniczy jegomość. Jegomość ucieka z Anglii, chroni się przed słońcem za pomocą parasola (kapitalnie narysowany fragment), a gdy już trafi do swojego lokum - w pierwszą noc rusza… na łowy 😎. Jak usłyszał od kapitana statku, tutejsze "noce obnażają kły". Idzie więc w mrok, zakładając, że to on jest drapieżnikiem szczerzącym kły. I tutaj następuje pierwszy zwrot akcji. A dalej, jest już tylko lepiej i lepiej. 


Celowo pomijam tutaj szczegóły, by nie zdradzać fabuły. Tajemnice i posmak hinduskich legend jest tutaj bardzo istotny. 


"Dziki ląd" jest po brzegi wypełniony treścią. Scenarzysta - Ram V - zdołał z powodzeniem połączyć w tym pięciozeszytowym albumie sporo elementów. Mamy więc powieść historyczną, z prawdziwymi władcami Indii i chciwymi Anglikami, do tego klimaty gotyckiej opowieści grozy - z wszystkimi wypasionymi motywami (a jakże), mistyczną otoczkę i dynamiczne sceny jakby żywcem wyjęte z dobrze zrealizowanego superhero. A do tego niby ledwie zarysowane, ale finalnie bardzo sugestywnie ukazane postacie głównych bohaterów. Dużo tu scen wypełnionych patosem, dużo symboliki, sporo "szpanerskich" kadrów - ale wyłącznie w tym dobrym znaczeniu. I zupełnie nie przeszkadza poważny ton, pełen zadumy. Próba wprowadzenia humoru tylko zepsułaby klimat. 


To wizualnie bardzo nowoczesny, wysmakowany komiks. Jestem pod wrażeniem elegancji w kresce Sumita Kumara - jasne, że już "gdzieś to wszystko widziałem", ale nadal dobrze się ogląda takie rysunki. A kilka kadrów wywołuje odruchowe kiwnięcie głową, z aprobatą rzecz jasna. No i ten delikatny posmak "mangowości" 😎 - mniam!


"Dziki ląd" ma niesamowitych bohaterów - takich z krwi i kości, ma także dodatkowego, specyficznego. To Indie. Czuć je w każdym kadrze, widać ich piękno, tajemniczość, majestat. Znać także ból, bo historia tego kraju to pasmo cierpienia. Indie ukazano jako kraj wielu oblicz - jako pole bitew, jako rajskie zakątki w gęstwinie, czy wreszcie jako miejsce mroczne, złowrogie, pełne pradawnej mocy. No i krwi tu sporo - ale to już kwestia specyfiki opowiadanej historii. Warto także zwrócić uwagę na sam tytuł. 


To debiut nowego polskiego wydawnictwa, ale i nowego na naszym rynku labelu. Gratuluję wyboru tytułu z oferty Vault - zupełnie nie znałem komiksów od nich. Teraz zaintrygowany, czytam kolejną pozycję po polsku i wyszukuję ciekawostek o oryginalnej ofercie. Bardzo, ale to bardzo spoko - różnorodnie i (dzisiejsze słowo klucz) stylowo. A ma być jeszcze lepiej, bo Vault szybko się rozwija. 


Co do polskiego wydania - jestem kontent. Świetna, gruba okładka, kredowy papier, dołączone okładki poszczególnych zeszytów - wysoki standard. Dobrze rokuje to na przyszłość. No i piątka z plusem za tłumaczenie - Jacek Żuławnik użył naprawdę fajnej stylizacji. 






Polecam zakup i lekturę, z czystym sercem namawiam do wspierania działań wydawnictwa @Lost in time, jednocześnie serdecznie dziękując za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji. Prawie przegapiłem świetny tytuł! 


/#Szeptun_XIII 




Komentarze

Popularne posty