Czadowo uroczy komiks - nasza opinia na temat ósmego tomu "Ekho - Lustrzany świat"
[RECENZJA] Arleston / Barbucci - Ekho. Lustrzany świat. Tom 8: Syrena z Manhattanu / Taurus Media
Kolejny zupełnie nieznany zakątek komiksowego świata uchylił przede mną swe wrota - zapoznałem się z serią "Ekho". Pierwsze dwa słowa, które cisną mi się na papier to "czad" i "urok". Bo omawiany komiks jest czadowo uroczy 😎.
Założenie jest proste - Ekho to lustrzane odbicie naszego świata, ale jest to magiczne zwierciadło. Niby akcja toczy się w Nowym Jorku, a dokładnie na Manhattanie, przez co w kadrach odnajdziemy znajome budynki, żółte taksówki i Central Park - ale pojawiają się "cuda". Ponad budynkami szybują smokopodobne stworzenia, nowojorska policja korzysta z pojazdów będących skrzyżowaniem wozu patrolowego z czymś na kształt pteranodona, a wspomniane taksówki noszone są na grzbietach wielkich jaszczurów. Nie uświadczymy elektryczności, ale zabawa na szczytach ekskluzywnych wieżowców trwa w najlepsze. A jeśli się zdarzy, że coś przeskrobiecie, policja może wymierzyć w Was kusze, natomiast gdy już zostaniecie pojmani - traficie do furgonu (jest to wielki, pusty w środku chrabąszcz).
Czadowo, c'nie? A nie pisałem 😗?
To wszystko powyżej, cały ten polot, brak kreatywnych zahamowań, ta esencja popkultury nie mogą dziwić, gdy sprawdzimy kim jest autor scenariusza. Christophe Arleston ma na swoim koncie, dobrze znaną w Polsce, serię "Lanfeust". Tam bawił się fantasy, w "Ekho" jeszcze podkręcił tempo 💪.
A cała fasada, ten komiksowy barok skrywają w tomie numer 8 całkiem ciekawą historię detektywistyczną. Plus wszystko kończy się iście epicko. I nie nudzimy się ani przez moment, bo tomik ma ledwie czterdzieści osiem stron. I, co ważne, można czytać "z marszu" pomimo, iż jest to ósma odsłona serii.
Bohaterowie? Urocza trójka. Blondwłosa piękność - Fourmille, postawny elegant - Yuri oraz tancerka - Grace. Razem, zarządzają agencją artystyczną (chociaż bardziej pasowałoby określenie "detektywistyczną") i wpadają w kolejne tarapaty. Warto dodać, że Fourmille posiada unikalny dar (przekleństwo?): w jej ciało wnikają duchy zmarłych 😉.
Za dużo? Absolutnie nie, bo całość zanurzona jest w absolutnie kapitalnym humorze. Od opisów rzeczywistości, po dialogi, czy sytuacje - wszystko tu ładnie pasuje i autentycznie cieszy. Duża, duża frajda z lektury.
A skoro tak napisałem, to i rysunki muszą być co najmniej ok. I są - śliczne, z satyrycznym zacięciem, stylowe i bardzo szczegółowe. Manhattan wygląda zjawiskowo, a kadry skrywają wiele detali. Kreska jest dziełem Alessandro Barbucciego - wielkie brawa. Sugestywne kolory zapewnili Luc Pedriset i Nolwenn Lebreton. Całość wygląda (powtórzę, bo to idealne słowo) ślicznie.
Bardzo podoba mi się ta seria, na pewno sięgnę po poprzednie tomy. Polecam! I bardzo chciałbym ekranizacji "Ekho" (najlepiej od Luca Bessona).
Dziękujemy wydawnictwu @Taurus Media za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
/ #Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz