Hołd dla teatru i opowieści "Płaszcza i szpady" - oceniamy "Płaszcze i szpony"

 


[RECENZJA] Ayroles / Masbou - Płaszcze i szpony. Integral 1 / Timof Comics 

Wenecja. Lis Armand Raynal de Maupertuis i Wilk Don Lope de Villalobos y Salingrin, Hidalgo patrzą się nieco krzywo na uliczną inscenizację sztuki Moliera. Zaraz potem sami wplątują się w intrygę, jako żywo, przypominającą tę z teatralnego scenariusza. Ratunek z opresji, pod osłoną nocy, niebezpieczna i zuchwała misja na pokładzie tureckiej galery (Armand upiera się, że w istocie jest to szebeka), szkatułka, butelka, mapa… wiodąca do skarbu (jak to często bywa). No, a przy okazji miłość, tajemnice i szczypta czarnej magii. 

Jeśli lubicie powieści Dumasa, podobały Wam się seanse "Piratów z Karaibów", a Wasze serce bije mocniej, gdy postacie wypowiadają się z emfazą i wysmakowaniem - zasiądźcie do lektury tego komiksu. A jeśli, nade wszystko, cenicie sobie dobry żart i scenariuszowy polot - zasiądźcie, czym prędzej nad "Płaszczami i szponami". 

Ten komiks ujmuje przede wszystkim formą opowiadanej historii. To "płaszcz i szpada" (zabawa tytułem), ale i ukłon w stronę bajek, w których główne role grają zwierzęta. To ukłon, wykonany zgrabnie, stylowo i nienagannie, w stronę teatru dell'arte. I choć trudno narzekać na to "co się dzieje" (bo dzieje się dużo i szybko), ręce same składają się do oklasków, gdy docenimy "w jaki sposób się dzieje". 

To zabawa od samego początku, to nieprawdopodobne, ale urocze zbiegi okoliczności, wywołujące odruchowy uśmiech pod wąsem (lub pod nosem). Wreszcie, to pojedynki pokazane z takim czarem i tak stylowo, że aż świerzbi dłoń, by zacisnąć ją na rękojeści rapiera lub szpady (względnie szabli). 

No, i te postacie. 

Wilk, Lis oraz Królik (tak, tak) w otoczeniu ludzi, karykaturalnych, pełnych pasji, ale i stereotypowych cech. Zwierzaki - szlachcice, już po kilku stronach lektury, wygrywają pojedynek o nasze serca i… stajemy się ich fanami. 

Jak ich nie kochać, gdy Don Lope rzecze poniższe słowa. 

"Ci Ichmościowie ze straży stanęli po stronie zamaskowanego fircyka i zamierzają nas aresztować". 

A Armand wtóruje mu. 

"Na tym statku jest tylu więźniów, co papieży w raju! Pora dać stąd drapaka!". 

A później - już tylko dajemy się porwać przygodzie. Prawdopodobnie, komiks czyta się tak dobrze dzięki pracy tłumacza - pana Wojciecha Birka - który zapewnił kwieciste, urzekające dialogi i opisy. Przy takich okazjach nie mogę przestać zachwycać się pięknem i bogactwem naszego rodzimego języka. 

No, bo czytajcie 😎. 

"Jestem pijany, Waćpanno, najsłodszym z napitków: Twoją urodą!". 

Alain Ayroles bawi się teatrem, prowadzi z nim dialog na kartach "Płaszczy i szponów". Robi to równie sprawnie, jak w przypadku świetnej, wydanej u nas całkiem niedawno "Indyjskiej włóczęgi" - tyle, że tam mocno odwoływał się do tradycji powieści łotrzykowskiej. Scenarzysta zasłużył na długi aplauz. 

Niestety, nie mogę w pełni pochwalić odpowiedzialnego za rysunki Jeana-Luca Masbou. Bywa i tak, że czasami patrząc na konkretną kreskę mówisz po prostu "nie". Pochwalić należy drobiazgowość, pomysłowość w zapełnianiu kadrów i uznanie należy się za dynamikę - lecz w ogólnym rozrachunku - graficznie "to nie moja bajka". Karykaturalność ilustracji przywodzi mi na myśl prace Tomasza Leśniaka, ale brakuje tego charakterystycznego "czegoś". Próżno szukać elegancji. Historia i forma, w jaką ubrano scenariusz, zasługują na coś niezwykłego - moim zdaniem Masbou tego nie zapewnia. 

Za to, samo wydanie - dostarcza bardzo pozytywnych emocji. Gruba księga, w dużym formacie, twardej oprawie - robi robotę. Tom zawiera pięć oryginalnych części (jakieś dwieście pięćdziesiąt stron). Solidne tomiszcze. 

Zapraszam więc do doświadczenia tego specyficznego przedstawienia teatralnego, wystawionego na stronach komiksu. Zabawa, uśmiech i okrzyki zachwytu -  prawie pewne. Choć - by być szczerym - graficznie mogłoby być lepiej. Polecam! 

Album wydał @Timof Comics - my dziękujemy za egzemplarz recenzencki. 

/#Szeptun_XIII 


Komentarze

Popularne posty