Satysfakcjonujący finał - piszemy o ostatnim tomie "Locke & Key"
[RECENZJA] Hill / Rodriguez - Locke & Key. Alfa i Omega (tom 6 z 6) / Taurus Media
I już. Skończyłem całość. Z jednej strony odczuwam dziwną pustkę, trochę smutek - bo wiem, że to koniec. Jednakże, odczuwam także satysfakcję. To była cholernie dobra historia, piekielnie dobrze opowiedziana, pozostawiająca sporo niedosytu (świat "zamków i kluczy" jest fascynująco rozległy), ale i nie rozczarowująca. To ostatnio plaga - dobre historie ze słabym zakończeniem. Szósty tom "Locke & Key" godnie wieńczy serię, umiejętnie łącząc klimatyczny minimalizm z epickością. Jestem kontent.
Tom nosi tytuł "Alfa i Omega" co symbolicznie wyraża i fabułę i sprawnie opisuje coś więcej. Ten komiks nie aspiruje do miana czegoś ponadczasowego, nie udaje "dzieła". On po prostu jest szczery, solidny i zostawia po sobie świetne wrażenie. Chciałem opowieści z dreszczami, chciałem kompletnych i wiarygodnych bohaterów, chciałem inteligentnych zwrotów akcji - wszystko to otrzymałem.
"Alfa" z tytułu to jak "Jing" - uzupełnienie, dopełnienie. Finał daje nam na tacy rozwiązanie prawie wszystkich kwestii. Wątki są właściwie dwa - to prosta historia o chęci władzy i o mocy rodziny - i ich zakończenie zadowoliło mnie w pełni. Kilka wyborów fabularnych mnie zabolało, co oznacza, że po prostu mocno wszedłem w ten świat. I oznacza także, że Joe Hill jest świetnym pisarzem, bo wybory te, po zastanowieniu, okazały się oczywiste - choć zaskakujące w pierwszej chwili. Znów wrócę do "genów" - pisanie prosto, szczerze i bardzo wiarygodnie to dar po ojcu. Nie ma innej możliwości. Tych kilka nie do końca jasnych motywów trafia do nas po chwili, ja - pisząc ten tekst - właśnie wertuje poprzednie tomy, by sprawdzić co pominąłem… Jedna kwestia nurtuje mnie, nie do końca wiem, co i jak, ale zamierzam sam się z tym uporać 😏.
Ten tom to po prostu finał. Dzieje się dużo, jest bardzo brutalnie, niestety to już nie czas na humor - jest bardzo poważnie, stawką jest życie i dusza. Kilka razy kiwamy głową ze zrozumieniem, śmiejąc się pod nosem, bo to co serwują nam autorzy to naturalna konsekwencja wcześniej wprowadzonych rozwiązań. Niby to takie banalne - ale nie każde dzieło to potrafi. Brak skrótów, ale i zaufanie do czytelnika i absolutny brak banału. Świetna robota, maksymalne wykorzystanie otwartej głowy (tutaj działa także "inside joke" 😎).
Czy mogę pominąć pisanie o warstwie graficznej? Pięć tomów i mega poziom, więc byłem spokojny o rysunki Gabriela Rodrigueza. Bezsprzecznie - usadowił się wygodnie w top 5 moich ulubieńców w tej materii. Kadry do wydrukowania i powieszenia na ścianie, względnie do ustawienia na tapecie smartfonu - bez liku. I to przewrotne cameo Hilla i samego siebie 😉. Super sprawa.
Będę wracał do "Locke & Key", zwłaszcza że teraz bardzo nabrałem ochotę na seans serialu Netflixa (zdając sobie sprawę, że to zupełnie inny ton). Jako wyznacznik jakości komiksowej dzieło Hilla i Rodrigueza to jeden z pierwszych wyborów w dyskusji. Oczekujcie sporo w temacie.
Na koniec bardzo chciałbym podziękować wydawnictwu Taurus Media. To niesamowite, że sam wydawca, na początku współpracy zachęcał mnie do przeczytania, wysyłając całą serię do recenzji. Ufam, że moje opinie okazały się wartościowe.
Jeśli jest szansa, że nie czytaliście… (jest taka opcja?) szybko zmieńcie ten stan. Prawdopodobnie omijał Was jeden z najlepszych komiksów ever.
A ja lecę do kuźni. Trzeba by wykuć nowe klucze 🤯. I koniecznie muszę kupić jakiś stary dom. Ktoś, coś?
/#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz