MUSICIE!!! - Recenzujemy trzeci tom świetnego komiksu "Locke & Key"
[RECENZJA] Hill / Rodriguez - Locke & Key. Korona Cieni (tom 3 z 6) / Taurus Media
Ustalmy to już na początku - musicie. Jeśli cenicie perfekcyjne opowieści w stylu dreszczowca, a dodatkowo lubicie tatę Joe Hilla - musicie. Jeśli uważacie się za komiksiarzy i doceniacie zabawę formą - musicie. Jeśli uwielbiacie podczas lektury wzdychać i szeptać: "wow" - musicie. Właśnie skończyłem trzeci tom "Locke & Key" i powiadam Wam - koniecznie musicie przeczytać ten komiks.
Przeznaczenie to wielka siła.
Może nie czytaliście moich tekstów na temat poprzednich tomów - więc napiszę. Opierałem się, miałem wątpliwości… Ale, wszechświat bardzo chciał żebym siadł do lektury tej mini serii (sześć części). Ostatecznie wydawnictwo podarowało mi wszystkie tomy, a ja smakuję je na spokojnie, własnym tempem. Taurus Media - serdeczne dzięki za tę sposobność 🥰.
Cóż to za doświadczenie 🤯. To komiks tak spójny, tak diabelsko zaplanowany i tak wykonany, że pokuszę się nawet o stwierdzenie - to jeden z najlepszych, które czytałem w życiu. A właściwie "doświadczałem".
Po przeczytaniu trzeciej części, jestem pewien - nie da się dzielić tego komiksu na warstwę scenariusza i na warstwę grafiki. Te płaszczyzny idealnie współgrają, dając nam jedną z najlepszych narracji komiksowych (ever). Komiksy czytałem od zawsze, a w ostatnim roku właściwie non stop sięgałem po bardzo różnorodne pozycje - bezdyskusyjnie - "Locke & Key" to absolutny top wśród powieści graficznych. To wprost niewiarygodne, ale z tomu na tom Joe Hill okazuje się być jeszcze coraz lepszym scenarzystą, a Gabriel Rodriguez pokazuje kunszt na każdym kroku. Każdy fabularny twist jest dyskretnie zapowiedziany, tak byśmy najpierw doświadczali dreszczyka niepewności - takie "coś wisi w powietrzu" - aby później, gdy przyjdzie do finalizacji, odczuwali satysfakcję (delikatny uśmiech na twarzy i potaknięcie). A każdy kadr, każda plansza, wykorzystane są do maksimum - to popis umiejętności, inwencji, szczegółowości, przewrotności i absolutnie otwartej głowy. W przypadku tej serii określenie "oczekiwać nieoczekiwanego" pasuje jak ulał.
W tomie trzecim - "Korona Cieni" - dostajemy kilka naprawdę oryginalnych wątków, eksplorujemy kolejne fascynujące lokacje, doświadczamy świetnych, błyskotliwych dialogów. W ogóle postacie to nadal "żywe" persony. Znów odwołam się do genów - wyraźnie czuć, że Joe Hill potrafi, podobnie jak Stephen King świetnie, prosto i bardzo wiarygodnie wprowadzić kolejnych bohaterów. Tło społeczne to nadal genialna sprawa. To niezwykłe, że fabuła nadal się zagęszcza, a efekt satysfakcjonuje. Sfera nadnaturalna pokazuje pazur (dosłownie) - ujęcia z tytułowymi "cieniami" i użyciem światła to majstersztyk. Chapeau bas.
Mógłbym się zachwycać i zachwycać. Powtórzę więc: "musicie". I tyle 😀.
Jeszcze raz, serdeczne dzięki dla wydawnictwa Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
/#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz