Maszynka do mielenia świadomości - czyli nasza opinia o komiksie "Oskar Ed"
[RECENZJA] Branko Jelinek - Oskar Ed. Mój największy sen / Timof Comics
Moja ostatnia wymiana wpisów z Pawłem z Timof wyglądała mniej więcej tak:
Szeptun: - Ej, a w ogóle to wysłałeś mi do recenzji komiks, o który nie prosiłem. Ależ rycie mózgu, ależ…
Paweł: - No… To trzeba go recenzować 😏.
Szeptun: - No trzeba, trzeba. Czasami dobrze jest wyjść ze strefy komfortu. A powiem Ci, że Wasze komiksy to potrafią wypchnąć ze strefy…
Paweł: - Bo ja nie lubię tłuczenia pod linijkę.
Wow. Sama prawda. W każdym wyrazie. Raz - Timof Comics sięga po naprawdę różnorodne i ambitne tytuły, a dwa - czasami trudno się pozbierać po lekturze. "Oskar Ed" napisany i narysowany przez Branko Jelinka to komiks wyrywający czytelnika z każdej możliwej strefy (w domyśle komfortowej) i wrzucający go w środek czegoś, co można określić jako miks koszmaru i psychoanalizy. Katharsis? No nie wiem - może za jakiś czas napiszę coś innego. Póki co kilka spraw siedzi mi w głowie, ale nie wiem, czy ten komiks mi pomógł, czy zaszkodził 🤔. Ale wiem jedno…
"Oskar Ed" nie bierze jeńców.
Czerń i biel, zaskakująco czysta i szczegółowa kreska, ale i pewna umowność - to w kwestii grafiki. Później dochodzi jeszcze rysunkowa jazda po bandzie, gdy włączają się sekwencje wyobrażeń / marzeń / snów na jawie. Wtedy wszystko jest możliwe, a kompozycje kadrów to małe dzieła sztuki. To nie jest przyjemne doznanie estetyczne, ale bardzo przewrotne i przykuwające uwagę. I duży format oraz ponad trzysta stron wywracających mózg na drugą stronę - na pewno nie jest to "tłuczenie pod linijkę".
O czym jest ten komiks?
Oskar to dziwny chłopiec, Branko Jelinek zamiast głowy dał mu coś na kształt maski, czy hełmu. Jedynie usta i oczy dają nam szansę na odczytanie uczuć tytułowego bohatera. I chłopiec ów, siedząc na tylnym siedzeniu auta rodziców, odpływa. Odpływa w świat (światy) wyobrażeń, symboli, koszmarów. Mijane po drodze miejsca i obrazy widziane przez szybę trafiają do hmm… maszynki do mielenia mięsa (takiej retro, metalowej, napędzanej korbką). Każda rozmowa rodziców, każda uwaga, poruszona kwestia - trafiają do zmielenia. Tym, co ukazuje się nam jako efekt "mielenia" - autor zapełnia komiks. Dokładnie tak to odczuwam. Maszynka do mielenia 🤯. Oskar nie jest szczęśliwy, jego wyobrażenia także nie należą do pozytywnych - to pokręcony horror, z przerażającymi, zastanawiającymi i szokującym obrazami.
Nie będę Wam zdradzał więcej - bo zaskoczenia budują tutaj atmosferę i wciągają w ten mocno nieprzyjemny świat. I trzymają, do spółki z dobrze znanymi (pewnie wielu z nas) problemami. Problemy te wżerają się głęboko, składają jaja i dają wzrastać mackom. Mackom, które pragną wydostać się na zewnątrz, albo może tylko pełzać pod skórą. Bleee… No, cóż - dokładnie tak to odczuwam.
Branko Jelinek bierze na cel rodzinę, nieszczerość, obłudę oraz niekonsekwencję. To opowieść o błędach, tych fundamentalnych, o tym w jaki sposób można przegapić momenty, jak można przyłożyć zbyt małą wagę do kwestii wychowania, miłości i współczucia. To komiks, który zrozumieją pewnie i rodzice i dojrzałe już dzieci. To komiks ważny. A zastosowana forma i styl mają na celu sięgnięcie do głębi.
Uważam, że w pełni się to udało. Jednocześnie nadal się wzdrygam, bo nie lubię takich doznań. Ale - jak napisałem na wstępie - czasami warto wyjść ze strefy komfortu. "Oskar Ed. Mój największy sen" spełnia swoje zadanie. To surrealistyczna podróż - nigdy nie mamy pewności, co jest prawdą, a co tylko wyobrażeniem. To jednocześnie bardzo solidny komiks.
Od strony wydawniczej, album także robi wrażenie, świetna grafika i kolory na okładce, grubaśne tomiszcze w miękkiej oprawie.
Zdecydowanie, nie jest to komiks dla każdego, nie jest to komiks rozrywkowy, nie jest to komiks przyjemny. Ale na pewno - fascynujący na wielu poziomach.
Bardzo dziękuję wydawnictwu Timof Comics za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
/#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz