Dobrze napisany Weird Western - oceniamy "Szósty Rewolwer: Bękarty Rewolweru"
[RECENZJA] Bunn / Hurtt / Churilla - Szósty Rewolwer: Bękarty Rewolweru / Timof Comics
Jeśli idzie o ten komiks, to znów trafiło mi się szczęście. Trafiłem w dziesiątkę - by trzymać się konwencji. Na rynku dostępnych jest już sześć tomów serii "Szósty Rewolwer", a ja nie czytałem ich, a otrzymałem od wydawcy album będący podsumowaniem, wyjaśnieniem i jednocześnie ubarwieniem. No to zabrałem się za czytanie. I gdybym mógł w dwóch słowach wyrazić swoje uczucia wobec owego komiksu, to napisałbym: "osobliwa frajda".
Uwielbiam świadome zabawy konwencją, szczerość wobec czytelnika i niepohamowaną frajdę twórczą - bo to przekłada się najczęściej na frajdę czytelnika. I to czuć w "Szóstym Rewolwerze". Od razu zostajemy wrzuceni w środek wydarzeń, ale jedna plansza, prezentująca nam sześciu osobliwych rewolwerowców ustawia lekturę. Przypominam - jestem świeżakiem w tym świecie. Ale, że mam otwartą głowę, a za młodu grałem w czadowe RPG "Deadlands" od razu wyciągam z szafy kapelusz, na biodra zapinam pas i wdycham zapach palonego prochu… Ten album to prawie absolutna frajda.
Jeden rewolwer strzela z siłą armaty, drugi pluje płomieniami, trzeci powoduje u trafionego chorobę, czwarty daje właścicielowi moc przyzywania duchów, piąty to wieczna młodość dla morderczej posiadaczki, a ostatni należy do okrutnego Generała Konfederatów.
Czujecie klimat?
Tak, to Weird Western - przedziwna mieszanina motywów (strzelanie, wieszanie, nawiedzanie, mordowanie, niespełniona miłość), gdzie Dziki Zachód przemierzają okrutni, nieśmiertelni zabójcy, na bagnach grasują potwory, a duchy domagają się pomsty. Pulpa na całego, akcja non stop, oryginalni bohaterowie, a wszystko diabelnie sprawnie i inteligentnie ogarnięte na poziomie scenariusza. Ten komiks nie udaje swojej głębi, bawi się w najlepsze tym co ma, i z konwencji wyciąga jak najwięcej. Są emocje, jest sporo dreszczy, wszystko w bardzo filmowym stylu. To zasługa bardzo zdolnego Cullena Bunna (oczarował mnie wcześniej "Hrabstwem Harrow") oraz Briana Hurtta
Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to byłyby to rysunki. Są nierówne. Kadrowanie i pomysły narracyjne to dobra robota, ale czasami zawodzi samo wykonanie - momentami niechlujne. Kreska jest lekko satyryczna, od razu kierującą nas w stronę stylistyki "nie na serio". W tej mini serii będącej wypełnieniem recenzowanego albumu za rysunki odpowiada Brian Churilla. Efekt - jak dla mnie - to solidne 4 (jestem belfrem). Kilka bardzo mocnych kadrów, ale całość nie porywa tak, jak mogłaby. Wiem (bo sprawdziłem 😎), że w poprzednich zeszytach i w kolejnych (u nas jeszcze nie wydanych) prezentują się także inni rysownicy, w tym znany ze wspomnianego już "Hrabstwa Harrow" Tyler Crook (kocham gościa). Dlatego całość projektu ma u mnie duży kredyt zaufania. Zabiorę się za jakiś czas za zaległe tomy, a kolejne będę czytał na bieżąco.
I Wy czytajcie - bo warto! "Szósty Rewolwer: Bękarty Rewolweru" to taki przerywnik od głównej fabuły, trochę origin story bohaterów, dla nowego czytelnika w sam raz. Dajcie sobie szansę. Niechaj Zło pierzchnie przed na wskroś złymi rewolwerowcami. Tak się to robi na Zachodzie. Iiiiiha!
Timof Comics po raz kolejny mnie zaskakuje, serwując bardzo oryginalny komiks. Bardzo dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
/#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz