Dom, klucze i ... rodzinna trauma - recenzujemy pierwszy tom "Locke & Key"
[RECENZJA] Hill / Rodriguez - Locke & Key. Witamy w Lovecraft (tom 1) / Taurus Media
Ten komiks łaził za mną, pojawiał się obok mnie od dawna. Nawet, rzekłbym że mnie kusił i prześladował. Dużo o nim słyszałem i czytałem, trochę się go bałem, prawie kupiłem cały komplet (6 tomów)... Rozmyśliłem się, zacząłem nawet oglądać serialową adaptację (o tym później), ale wtedy, całkiem niespodziewanie, pojawiła się opcja recenzji - wydawnictwo Taurus Media podesłało mi całość. I właśnie przed momentem skończyłem czytać "Witamy w Lovecraft" - czyli pierwszy akt, wstęp do niepokojącego, mrocznego komiksu za którego scenariusz odpowiada syn samego Stephena Kinga.
I cóż. Dreszcze są, suspens - jest, tajemnice i naprawdę niezwykłe zdarzenia i zwroty akcji - w odpowiedniej ilości. Ale, nade wszystko, Joe Hill potrafi perfekcyjnie zaplanować wykreowaną rzeczywistość. Dawno nie czytałem tak pieczołowicie poprowadzonej opowieści. Tempo, zmiany perspektywy, umiejętne wykorzystanie linii czasowych, korelacja tychże, drobiazgowa narracja - wow. To pasjonujący thriller, z bohaterami ukazanymi "na bogato" - zbudowanymi z emocji, przy czym w żadnym momencie nie doświadczamy przesady. To bohaterowie pełnokrwiści, doświadczeni przez los, poddani traumie, która realnie wpływa na ich aktualne postępowania.
I o tym jest ta opowieść - o ludziach, o rodzinie i o więzach. Pozornie stereotypowi: silna matka - broniącą rodziny, małomówny, lekko osiłkowaty nastoletni syn, zagubiona - a dawniej przebojowa - nastolatka oraz najmłodsze dziecko - mały chłopiec, w którego opowieści nikt nie chce uwierzyć. A są to, rzecz jasna, opowieści niesamowite i fantastyczne.
I tu pojawia się jeszcze jeden bohater komiksu - stary dom, potężna willa wzniesiona na końcu półwyspu - "Keyhouse". Należy do rodu Locke od wielu pokoleń i od pierwszej chwili przyciąga uwagę. W powietrzu wisi tajemnica, czuć tchnienie nieznanego, coś czai się w mroku. W powiązaniu z traumą, która atakuje nas już na pierwszych stronach komiksu - to mieszanka doskonała. Chyba, że nie lubicie dreszczy…
"Locke & Key" to historia nie dająca taryfy ulgowej - od początku wiadomo, że będzie brutalnie, naturalistycznie w warstwie języka i dialogów. Komiks niczego nie udaje - wali prosto w głowę, rzuca w wir wydarzeń i trzyma za gardło. Emocji nie brakuje, a Joe Hill operuje ich stopniowaniem po mistrzowsku. Można by rzec, że w tej kwestii DNA "robi robotę".
Graficznie - jest ciekawie. Tutaj chyba pojawi się marudzenie, choć do końca nie wiem, czy mogę moje uwagi tak określić. Kreska Gabriela Rodrigueza jest bardzo szczegółowa - wrażenie robią zwłaszcza całostronicowe kadry - i działa wraz ze scenariuszem Hilla na zasadzie symbiozy. Perfekcja. Kilka razy zdarzyło mi się westchnąć z podziwu - pod wpływem pomysłów narracyjnych i ich realizacji. Ale… rysunki cechuje spora doza karykaturalności - głównie chodzi o postacie i mimikę. Niby - czasami to po prostu nie pasuje. Historia jest na wskroś poważna, brutalna i dramatyczna. Napisałem "niby", ponieważ, po namyśle - uważam to za celowy, i bardzo celny zarazem, zabieg twórców. Gdyby tak hardkorową historię przedstawić w realistyczny sposób - chyba mogłaby okazać się zbyt trudna w odbiorze. Więc zostawmy ten pierwszy termin - graficznie jest ciekawie, a nawet bardzo. Dynamicznie, zaskakująco i pomysłowo.
Pierwszy tom to w pewien sposób zamknięty rozdział, pewne wątki znajdują swój finał, ale oczywiście pojawia się cała masa "drzwi" - z przyjemnością "pozwiedzam" kolejne zakamarki "Keyhouse" - niebawem sięgnę po następne tomy serii. Póki co, to thriller - nie brak strachu, krwi i walki… Ale gdzieś równolegle rozwija się wątek nadnaturalny, odnajdują się kolejne magiczne klucze. Zapowiada się świetnie.
Aaa… No, tak. Miało być jeszcze o serialu. Piszą, że "słaby"... To krótko - komiks i serial idą obok siebie, w dwie zupełnie inne stylistyki. Twórcy obrazu filmowego postanowili zaczerpnąć w pierwszym sezonie z wybranych wątków, także wykraczających poza pierwszy tom. A obrany klimat i target - to zupełnie inna rzecz, niż w przypadku komiksu. I bardzo dobrze. Serial próbuje zostać następcą "Stranger Things" (powodzenia 😎), stara się jak tylko może… Gdy skończę sezon - chętnie się wypowiem, ale generalnie uważam, że seriale i filmy z komiksowym pierwowzorem nie powinny być porównywane. To dwa odmienne media. Basta.
Wracając do sedna - bardzo polecam lekturę pierwszego tomu serii "Locke & Key". Mógłbym pisać i pisać, i się nim zachwycać - bo to naprawdę świetna historia. Ale - może po prostu przeczytajcie 😉. Chociaż - prawdopodobnie już dawno macie to za sobą. No to - cieszcie się moim szczęściem 😀.
Serdecznie dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
/ #Szeptun_XIII





Komentarze
Prześlij komentarz