Loże, spiski, seks i tajemnice rodzinne - recenzujemy drugi tom komiksu "Shi"
[RECENZJA] Zidrou / Homs - Shi. 2. Król - Demon / Taurus Media
"Tajne Loże, seks, spiski, rodzinne tajemnice… A jako Machiavelli - sama królowa Wiktoria. Dlaczego, Hollywood jeszcze nie położyło na tej historii swoich łap? Zastanawia mnie to…"
W powyższym cytacie - Lionel Barrington - właściciel wielkiego koncernu zbrojeniowego, naśmiewa się nieco z dramatycznej i niewiarygodnej historii, której bohaterkami są Jay (Jessica) i Kita (Tomoji). A ja, zupełnie na serio - mam nadzieję na adaptację tego niezwykłego komiksu, jeśli nie w kinie, to chociażby od HBO.
W drugim tomie "Shi" pojawia się wszystko to, co już znamy, wszystko to, co działało doskonale w pierwszej odsłonie. A skoro znamy już graczy - pozostaje delektować się szczegółami rodzinnych powiązań, detalami fabuły i zaskakującymi zwrotami akcji. Wyjaśnia się wstęp do tomu pierwszego (pościg po zaśnieżonych dachach), poznajemy kolejne rodowe tajemnice i cel powołania "zgromadzenia mężnych Erie". Nadal jednak wszystko odbywa się w półcieniu, a w ciemności czai się cała masa sekretów…
Już pierwsze kadry przypominają nam, że stolica Imperium to odrażające miasto - z wierzchu pełne gracji i przepychu, ale wewnątrz toczone przez chorobę. W drugim tomie utrzymuje się specyficzny klimat opowieści, ale poznajemy także kolejną płaszczyznę - politykę. Bezwzględną i brutalną. W ten sposób na scenę wprowadzone zostają kolejne, zaskakujące postacie. I znów, ich konstrukcja jest na tyle sprawna, że nie potrzebują wiele czasu, by zdobyć naszą uwagę i uznanie.
"Shi" to komiks mocno osadzony w stylistyce historycznej - nadal pojawia się więc sporo odniesień, takich jak fascynacja początkami fotografiki, czy wspomnienia z czasów wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Duże wrażenie robi sprawność wplatania tych elementów w fabułę - przykładem może być postać szalonej kobiety, w której lekarze dostrzegają wcielenie słynnego mistrza szachowego - Legalla de Kermeur (cóż za pomysł).
Zupełnie inna kwestia, to zapowiadane już, w finale pierwszego tomu, elementy nadnaturalne. W tej odsłonie wybuchają (sic!) z pełną mocą, i pięknie uzupełniają i tak już bogate tło fabularne. Wyborny pomysł.
Jakby tego było mało, kontynuowana jest dwutorowość historii, poza akcją osadzoną w wieku XIX, śledzimy także współczesną intrygę - może nie jest ona tak klimatyczna, ale odpowiednio uzupełnia całość.
To "uzupełnianie się" zdaje się być najmocniejszym elementem "Shi", bo doskonała robota scenarzysty - Zidrou, współgra z kapitalnymi ilustracjami Jose Homsa. I właściwie każdy zachwyt nad scenariuszem można by przyłożyć także do strony graficznej. Jest pięknie, zabawnie, mocno zmysłowo (sceny z Jessiką) - choć nieco bardziej stonowanie niż w pierwszej części. Jest szczegółowo i z rozmachem, ale i odrażająco, złowróżbnie i okrutnie - gdy trzeba. A i zabawa formalna układem kadrów, onomatopejami - coś pięknego. Wielkie brawa.
Dzieje się, zaskoczeń nie brakuje. Hasło, które towarzyszyło mi podczas recenzji pierwszego tomu - "emocje" - pasuje i do kontynuacji. Nie mogę się doczekać, gdy sięgnę po trzeci tom. Ale może wstrzymam się na moment, bo to ostatni dostępny obecnie na rynku, a że objętościowo nie są to opasłe księgi… Będę się raczył powoli… Dajcie mi chwilę…
Wysmakowany, inteligentny komiks - absolutnie polecam.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
/#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz