"Otwieranie oczu" - recenzja komiksu "Na szybko spisane"
Michał “Śledziu” Śledziński - “Na szybko spisane” (wydanie zbiorcze) / Kultura Gniewu
Przyznam szczerze, że siadając do komiksu stworzonego przez “Śledzia”, miałem troszkę podejście, jak niegdyś do filmów z Cezarym Pazurą. Oczekiwałem komedii, gagów, śmiesznych tekstów, nawiązań do popkultury i innych dzieł naszej epoki, ale chyba przede wszystkim, tego charakterystycznego poczucia humoru, jakim autor raczy nas praktycznie w każdej swojej produkcji. Ten komiks to jednak coś innego, coś co pokazało mi, jak może wyglądać inne oblicze komiksu. Dawno już nie odczuwałem tak pozytywnego zaskoczenia, jak po przeczytaniu “Na szybko spisane” i szczerze, jest to najprawdziwszy i najprzyjemniejszy komiks jaki w życiu czytałem.
Historia podzielona jest na trzy części i dzieje się na przestrzeni trzydziestu lat. Swoją drogą, jest to rewelacyjny pomysł. Pokazanie całego życia jednej postaci, od narodzin aż do dorosłości. Dzięki takiej “kompletnej” historii, odbiór tej pozycji jest naprawdę bardzo przyjemny.
Pierwszy tom opowiada o młodzieńczym życiu bohatera. Tom drugi pokazuje późniejsze losy postaci, dokładniej czasy liceum oraz studia. Ostatni tom, przedstawia dorosłość, pracę i założenie własnej rodziny.
I teraz muszę wspomnieć o kolejnym “majstersztyku” tej pozycji. Mianowicie, w całym komiksie, nie ma ani jednego dialogu! Całość jest opowiadana przez narratora i wygląda jak jego biografia. Z początku, nie podobał mi się ten zabieg, ale z każdą kolejną przeczytaną stroną, umocniłem się w przekonaniu, że jest to rewelacyjne rozwiązanie, sprawiające, że komiks jest bardzo wyjątkowy.
Niewątpliwie, największym atutem “Na szybko spisane” jest fabuła, a dokładniej jej “normalność”, albo bardziej “dojrzałość”. Jest to opowieść prosta do bólu, z którą prawie każdy może się w jakiś sposób utożsamić, a przynajmniej każdy, kto żył w tych czasach. Nie spotkamy tu superbohaterów, zawiłych konfliktów, czy też intryg godnych najlepszych szpiegów w historii. Jest to opowieść o prostym człowieku, który w swoim normalnym życiu miał kilka wzlotów i upadków, ale mimo wychowania w dość patologicznych warunkach, brnął przez życie ciesząc się z tego co robi.
Nigdy nie rozumiałem dlaczego na festiwalach filmowych, wygrywają produkcje, które są proste i pokazują ludzkie emocje. Byłem wręcz przekonany, że dobre kino musi mieć ciekawą fabułę, szybko zmieniające się wątki i bardzo charakterystyczne postacie. Ten komiks otworzył mi oczy właśnie na piękno ukazane w prostocie. I za to chyba cenię go najbardziej.
Oczywiście, po historii, najważniejsze w komiksie są rysunki. I tu, mam trochę mieszane uczucie. Zdarzają się kadry, które wyglądają trochę, jakby były wykonane “na szybko”. I prawie, nie znajdzie się nic, co by wyróżniało się jakoś na tle całej reszty. Komiksy “Śledzia” przyzwyczaiły mnie do takiej kreski, ale nie jest to jego najwybitniejsze rysunkowe dzieło. No chyba, że (i tu mój największy dylemat) tak jak historia, założeniem było, iż rysunki mają być tak samo proste i “normalne”. Jeżeli to było w ten sposób przemyślane, to pozostaje mi jedynie zaklaskać i ukłonić się, bo w takim przypadku idealnie dopełnia to całość komiksu.
Słowem podsumowania. Komiks “Na szybko spisane” jest prawdopodobnie jednym z najlepszych polskich komiksów, jakie było dane mi czytać. Wątpię, aby młodsze pokolenie potrafiło docenić kunszt tej pozycji, więc raczej skłaniałbym się ku twierdzeniu, że jest to pozycja dla bardziej dojrzałych odbiorców. I choć nie jest to album, z którego można cytować śmieszne teksty na “lewo i prawo”, tak każdy fan komiksu, powinien ją kiedyś przeczytać, aby zobaczyć jak może wyglądać naprawdę fajny i dojrzały komiks.
Ogromne podziękowania dla wydawnictwa Kultura Gniewu, za udostępnienie komiksu do recenzji.
/ #Gordon
Komentarze
Prześlij komentarz