KOŚCI BATMANA #1 - pierwsza część opowiadania "wskazanego" przez Story Cubes




KOŚCI BATMANA #1


Pierwsza część naszej opowieści. Powstała w oparciu o trzynaście kości Story Cubes (edycja Batman) od wydawnictwa REBEL.pl.




/Posiadłość Wayne. Noc/
W jednej chwili zrobiło się chłodniej, gdy jakiś niesforny podmuch wiatru wdarł się do sali kominkowej. Musiałem się wzdrygnąć, a niezawodny Alfred zauważył to.
- Zamknąć okno, Paniczu Bruce? - zapytał kojącym, dystyngowanym głosem.
Oderwałem wzrok od planów nowego wieżowca i spojrzałem na wiernego lokaja. W duchu uśmiechnąłem się, zastanawiając, jak długo jeszcze będzie o mnie dbał. Jak długo jeszcze będzie trwał przy mnie?
- Nie trzeba - odparłem, poprawiając poły marynarki - Dziękuję. Właściwie…
Przerwał nam pulsujący dźwięk komunikatora. Alfred uniósł brwi. Podniósł słuchawkę i przyłożył ją do ucha.
- To szyfrowany kanał do Jaskini. Komisarz Gordon pilnie potrzebuje konsultacji z Batmanem - rzekł.
- Odbiorę tu - zniżyłem głos i odczekałem sekundę. Alfred dał mi znak. Wtedy, mruknąłem w przestrzeń przed sobą:

- Komisarzu? Jak mogę pomóc?

Jim Gordon wydawał się zdenerwowany, ale i nieco zaintrygowany. Jego głos rozbrzmiał w salonie:
- Mamy niecodzienny przykład współpracy tych złych, Batmanie. Około dwa kwadranse temu, nad Azyl Arkham przedarł się sterowiec. Nim zdołano zmusić go do opuszczenia zakazanej przestrzeni powietrznej, doszło do udanej próby włamania. Włamania do Arkham.
Pokręciłem głową, a komisarz kontynuował:
- Dwie osoby, jedna z nich dobrze ci znana, a druga owiana tajemnicą, zdołały uwolnić Stracha na Wróble. Pierwsza specjalizuje się we włamaniach, chociaż raczej stroni od więzień…

- Selina Kyle? - spytałem.
- Tak. Także mnie to zdziwiło - przyznał Gordon - ale dalej robi się jeszcze ciekawiej. Drugi włamywacz to całkowicie niewidzialny osobnik. Zupełnie nowy gracz w mieście. Kobieta Kot otworzyła wszystkie zamki, później on spowodował, że cała trójka zniknęła. Dosłownie.

Podniosłem się z fotela. Dałem Alfredowi znak uniesionym palcem. Lokaj wyjął tablet i zaczął szybko przebiegać palcami po ekranie.
- Jim - rzekłem, krocząc ku drzwiom - chyba będę mógł Ci pomóc.

- Rozpłynęli się. Nie mamy żadnych tropów, a nadajnik wszczepiony Strachowi w Arkham nie odpowiada.
- Zaczekaj - rzuciłem, patrząc na Alfreda. Skinął głową, uśmiechając się lekko.

Odetchnąłem. Naciskając klamkę mruknąłem:
- Zdaje się, że Strach nie ma pojęcia o dodatkowym nadajniku, który wszczepiłem mu własnoręcznie. Mam sygnał. Ruszam… i dam znać za kilka minut. Rozgryziemy to.

- Dziękuję, Batmanie.

Rozmowa zakończyła się.
Zbiegając po schodach prawie widziałem jak szef policji w zadumie gładzi wąsy. Nie miał pojęcia… Cóż. Bycie Batmanem daje przywileje do posiadania swoich tajemnic.

                                                                                 ***

Już na platformie pojazdów, w Bat-Jaskini, Alfred poinformował mnie:
- Skaner wskazał miejsce. Stara, nieczynna latarnia morska na Klifach Borgesa. Może lepsza byłaby łódź?
Przekrzywiłem głowę.
- Wezmę Batwinga. Na wszelki wypadek.
Lokaj pomachał mi, gdy wsiadałem do kokpitu. Nim rosnący ryk silników uniemożliwił nam rozmowę, krzyknął:
- On, ten niewidzialny, czy też ona… Raport Strażników z więzienia wskazuję, że niewidzialna persona bardzo, ale to bardzo unikała światła. Tak, jakby panicznie się go bała. To, zdaje się, ważny czynnik…
- Bardzo ważny, Alfredzie. Bardzo ważny.

Ruszyłem w noc.




Komentarze

Popularne posty