"Abrakadabra sukinsynu" - recenzja komiksu "Doktor Strange"
Żeby było jasne, od samiutkiego początku: "Doktor Strange" od Aarona i Bachalo to niczym nieskrępowana przygoda w marvelowskiej krainie Magii i absurdu. Nie obraziłbym się, gdyby Waititi wyreżyserował film na podstawie tego komiksu. To ten sam rodzaj wrażliwości, to samo poczucie wolności.
Wracając do dymków i kadrów - wyjątkowo, zacznę od strony graficznej. Trzeba to napisać, jasno i wprost. Bachalo bywa niedokładny, nawet niechlujny, zdarza mu się przeładować kadr, a biorąc pod uwagę tematykę komiksu, prowadzi to do chaosu. Czasami, gubią się szczegóły postaci, szczególnie - gdy sylwetki są małe. No i ten nieszczęsny tusz, obrys konturów i dobór kolorów. Brakuje estetyki, niestety - nie jest idealnie. To, mam wrażenie wina sporej ilości osób odpowiadających za tusz i kolor. Fragmentami - piękniutko, w innych częściach- słabo. Jest nierówno…
Jednakże, zapominam o tych mankamentach, gdy zatrzymuję wzrok na jednym z wielu perfekcyjnie zaplanowanych i równie “kozacko” wykonanych kadrów. Coś niesamowitego. Balansuje to na krawędzi przeszarżowania i nadmiernej efektowności, ale psiakrew, to komiks superbohaterski. Pewność siebie emanuje z kart. Gdy Aaron zaplanował złoczyńcę jako totalnego “badassa” - Bachalo dokładnie w taki sposób go rysuje. Czuć “moc”.
I takich kadrów, całych stron, znajdziemy sporo.
Bachalo "potrafi" - ale Jason Aaron jest "mózgiem" i stoi za tym wszystkim.
A scenariusz to coś niesamowitego.
Stephen Strange jest odpowiednio "dziwny" (brawo dla tłumacza za użycie określenia "Doktor Dziwago") i zarazem zabawny, a całość czyta się szybko i bardzo przyjemnie. To kwintesencja superbohaterskiej rozrywki, w najbardziej pozytywnym znaczeniu.
Strange wyjaśnia zawiłości świata przedstawionego z odpowiednią nutą ironii, co rusz rzuca "złotymi myślami" i żarcikami. Daje się polubić, już od pierwszej strony komiksu. To moje premierowe, bliższe spotkanie z tym bohaterem na kartach komiksu - i przyznaję, jestem zachwycony.
Fabuła pozwala nam na eksplorację Sanctum Sanctorum, przyglądamy się magicznej, pozafizycznej stronie Nowego Jorku, otrzymujemy szansę na poznanie innych wymiarów, wielu fantastycznych miejsc. Nie uświadczymy nudy. Bestiarium - w wersji full wypas - to idealne uzupełnienie historii. Stwory zostały świetnie wymyślone i brawurowo narysowane. Wielkie brawa. Magiczne lokacje i przedziwne artefakty - równie genialnie wprowadzone w historię.
Magowie, szamani i czarownicy - poznajemy barwne grono postaci, a oryginalne imiona wywołują uśmiech na twarzy. Część pamiętam z innych historii w uniwersum Marvela (Scarlet Witch lub Magik), niektórzy to dla mnie ogromne zaskoczenie i satysfakcja (najlepszy jest Monako, chwalący się wykończeniem prawie setki Niemców). Otrzymujemy także liczne ciekawostki i mini opowiastki - to wszystko buduje dziwaczny, ale jakże satysfakcjonujący świat przedstawiony. Uwielbiam tworzenie światów (przez wiele lat prowadziłem setki przygód w autorskich settingach RPG) - ten, zaproponowany przez Aarona i ukazany przez Bachalo, zachwyca złożonością i klimatem.
Wrogowie? To zawsze wydaje się być problemem historii superhero. Tutaj jest i klasycznie (boss wspomagany przez “miniony”) i lekko oryginalnie (wygląd i origin wroga). Ale raczej na plus.
Z kwestii technicznych warto nadmienić, że komiks liczy 300 stron, a poza główna historią zawiera także kilka uzupełniających wątków (inni rysownicy i scenarzyści). I to nie koniec - wydane zostaną dalsze przygody Doktora Strange.
Reasumując - doskonale się bawiłem przy lekturze i bardzo polecam. Można czytać z marszu - żadna wiedza dodatkowa nie jest wymagana. Dla osób zupełnie świeżych w tematyce Marvela mam nawet dwuzdaniowe streszczenie.
To historia o dorosłym i cynicznym Harrym Potterze (na sterydach), który nosząc w sobie mroczną tajemnicę, musi uratować całą Magię we wszechświecie przed zakusami Złego Pogromcy Magów. I dlatego czasami bawi się w Indianę Jonesa.
A fanów superhero pewnie namawiać nie trzeba.
Już wiem, jaką aktualną serię będę "zbierał". Doktor Dziwago został moim komiksowym, marvelowskim ulubieńcem. W kwestii onelinerów Doktora Strange, patrzcie poniżej.
"Abrakadabra sukinsynu!" - Stephen Strange do Imperatora Empirikulów.
Dziękujemy wydawnictwu #Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz