Superman razy tysiąc - recenzja komiksu "Action Comics #1000"
Długo zastanawiałem się, co właściwie można napisać o Action Comic #1000. Bo, jest to na pewno rzecz niezwykła w całym komiksowym świecie. Oto najstarsza seria o superbohaterze pojawia się na tynku z TYSIĘCZNYM zeszytem, a jednocześnie jej bohater obchodzi okrągłe urodziny. Tak, Superman jest już stary, świętuje osiemdziesiąt lat.
Ten zeszyt jest zbiorem opowiadań stanowiącym swoistą laurkę dla Człowieka ze Stali. Zaczynamy od historii poświęconej celebracji dni Supermana w Metropolis. Widzimy uwielbienie jego postaci przez tłumy oraz pozytywny wpływ jaki wywiera jego postawa na bliskie mu osoby, szarych obywateli, a również na innych superbohaterów. Jest on zaprezentowany jako wieczny strażnik bezpieczeństwa i spokoju Metropolis. Za tą historię odpowiada Dan Jurgens, człowiek który kiedyś „własnoręcznie” zabił Supermana.
W kolejnym opowiadaniu Superman zostaje uwięziony w pętli hiper-czasu i dostajemy sentymentalną podróż przez wiele jego wcieleń. Od herosa z lat 40 tych, kiedy jeszcze nikt nie myślał, że może on latać, przez campowe wczesne produkcje telewizyjne oraz animowane przygody u boku Ligi, po zmierzch swoich działań z alternatywnej przyszłości genialnego “Kingdom Come”.
Następne historie pokazują, że Człowiek ze Stali oprócz gigantycznej siły fizycznej, absurdalnej szybkości - tak musiałem sprawdzić co to jest attosekunda - jest też wybitnym naukowcem i całkiem przebiegłym strategie. Umie wykiwać nawet Lexa Luthora. Pochwał dla Supermana nie szczędzą nawet jego najwięksi wrogowie, ci ziemscy oraz ci omnipotentni. Nie zabrakło też miejsca na drobną historię o jego alter ego, czyli trochę gapowatego, ale sumiennego reportera Daily Planet, Clarka Kenta.
Kulminacją tej antologii „miłości dla Supermana” jest zapowiedź jego najnowszej przygody (oczywiście była ona najnowsza w momencie wydania oryginalnego AC#1000), gdzie dostajemy nowego przeciwnika twierdząco, że to on jest odpowiedzialny za zagładę Kryptonu. Jest to też debiut wieloletniego scenarzysty komiksów Marvela Briana Michaela Bendisa w barwach #DC.
Jeżeli ktoś się spodziewał przy okazji tego wydania jakiejś dogłębnej analizy postaci, na pewno będzie zawiedziony, ponieważ mamy tutaj tylko pozytywy i superlatywy. Dobro i nadzieja w czystej postaci oraz majtki na spodnie.
Reasumując - jeśli ktoś potrzebuje przypływu pozytywnych emocji - jest komiks zdecydowanie dla niego. Jeśli ktoś chciałby w telegraficzny skrócie poznać postać Supermana, i to na przestrzeni osiemdziesięciu lat - też jest to komiks dla niego. Fani zapewne już mają, i przeczytali go na wiele sposobów.
https://egmont.pl/Superman-Action-Comics-1000,15984655,p.html
Dziękujemy wydawnictwu #Egmont za udostępnienie komiksu na potrzeby recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz