AVENGERS NA PROWINCJI - oceniamy komiks Avengers Impas: Atak na Pleasant Hill






Już za kilka tygodni premiera najnowszego filmu o Avengersach, który ma być wielkim wydarzeniem kinowym i końcem pewnego etapu dla Marvel Cinematic Universe. Jest to więc idealny czas, aby sięgnąć po jakiś dobry komiks o przygodach Mścicieli, w celu umilenia sobie oczekiwania. Na ekranie będziemy oglądać “Koniec Gry” i wydarzenia o skali kosmicznej, tak więc dla równowagi proponuję udać się na małą wycieczkę do bardziej przyziemnego miejsca - Pleasant Hill w Connecticut .

Niech nikogo jednak nie zwiedzie łagodna nazwa tego miejsca, ponieważ skrywa ono wiele tajemnic.

Przygodę rozpoczniemy od byłego Kapitana Ameryki - Bucky'ego Barnesa, który w ramach sprawowania nowej funkcji - Człowieka przy Murze - wraca na ziemię. Nie jest to towarzyska wizyta, jego monitoring kosmicznych zagrożeń wykrył coś niepokojącego na Ziemi. W celu ustalenia źródeł niebezpieczeństwa włamuje się on do tajnej placówki T.A.R.C.Z.A, gdzie ogląda archiwalne nagranie eksperymentu, który kończy się tragicznie dla naukowców jednocześnie kształtując nowy byt - Kobik. Jego włamanie nie pozostaje niezauważone przez Steve'a Rogersa, który pozbawiony Serum Superżołnierza pełni nadzór cywilny w T.A.R.C.Z.A. Rogers zastanawia się dlaczego jego długo niewidziany przyjaciel atakuje tajne placówki agencji. Tymczasem nowy Kapitan Ameryka - Sam Willson, odbiera telefon z prośbą o pomoc od Szeptacza, hakera który ujawnił tajne projekty T.A.R.C.Z.A. światu.

Już niedługo trzech kapitanów znajdzie się w tytułowym Pleasant Hill, gdzie pomimo osobistych niesnasek będą musieli stanąć ramię w ramię, aby pokonać niebezpieczeństwo czyhające w Connecticut.

Do tego wszystkiego, wplecione zostały w sposób niezwykle sprawny i naturalny losy trzech drużyn Avengers. Dwie stawią się na wezwanie swoich kapitanów, a trzecią wciągnie w to zamieszanie poszukiwany haker.

Nie ma w tych historiach poczucia, że zostały one wyrwane ze swoich solowych serii, bo akurat jacyś superbohaterowie byli potrzebni  do rozwałki (chociaż głównie do tego służą). Z perspektywy czasu, mogło drażnić to, że świeżo rozpoczęte serie w ledwie odbudowanym uniwersum już są cięte jakimś mini-crossoverem. Ale, to właśnie oddaje istotę Avengers, grupy która musi szybko reagować na nieprzewidziane wydarzenia. Taka konstrukcja zachęca do sięgnięcia po solowe przygody każdej z drużyn.  




Teraz pora zadać pytanie, kto jest właściwie antagonistą tej serii? Jest ich wielu, jednak to T.A.R.C.Z.A, pod dowództwem Marii Hill, nadaje bieg wszystkim wydarzeniom. Działania agencji są etycznie dwuznaczne. Wszyscy bohaterowie i złoczyńcy, wbrew swojej woli, doświadczą za sprawą Kobik zupełnie innego życia. Niektórzy zaczną kwestionować przez to swoje dotychczasowe wybory. Byłby to bardzo ciekawy wątek, gdyby nie powierzchowne potraktowanie tematu.


“Avengers Impas: Atak na Pleasant Hill” to wartki, sprawnie napisany, cieszącymi oko crossover. Jest tu wielu rysowników, więc każdy znajdzie coś dla siebie - od nowoczesnej grubej kreski, przez klasyczne lekko rozmazane kadry, po minimalizm. Jest to mini-wydarzenie, które powinno cieszyć zarówno fanów solowych serii, występujących tu bohaterów, jak i kompletnie nowe osoby, które chciałby przeczytać coś o Mścicielach - ze szczyptą suspensu i moralnie niejednoznacznych decyzji.

Ocena jak najbardziej pozytywna.



Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu na potrzeby recenzji.

#MJ



Komentarze

Popularne posty