LÓD, JAK ZWYCZAJNY LÓD - recenzja książki "SERCE LODU"




Fabryka Słów podesłała nam świeżo wydane "Serce Lodu" Arkadego Saulskiego do recenzji i przyjemność przeczytania książki, a także zrecenzowania przypadła w udziale mnie. Well, here goes nothing.
Opowieść ukazuje nam historię księdza Setha i Erina Barinora, byłego wojaka, aktualnie scholarza nauk tajemnych. Ksiądz ratuje zabijakę spod topora, daje mu ofertę nie do odrzucenia i wyruszają na misję, która z pozoru wydaje się łatwa - odnaleźć i pozyskać "Serce Lodu". Brzmi prosto? Otóż nie jest. Na ich drodze stoi armia barbarzyńców, zapomniana magia, bezwzględny sługa imperium i jego banda zakapiorów, a także samo skute lodem południe. A stawka jest wysoka - od powodzenia ich misji zależą losy Imperium. Bowiem, nie tylko Kościół reprezentowany przez księdza Setha chce odnaleźć artefakt. Sumując. Tajemnica? Jest. Drużyna? Zwarta i gotowa. Niemożliwa misja? Jeszcze jak. Wątki romantyczne? Też się znajdą. Zachęceni?

Słowo, które mi przychodzi na myśl, jako pierwsze w kontekście książki Saulskiego to... Synteza. Jak zapewne fani gatunku wiedzą - fantasy ma swoje schematy, sztampy i jest go na tyle dużo, że czasem ciężko być oryginalnym. Toteż często autorzy do tego nie aspirują. Nie jest to złe - czytając powieść fantastyczną oczekujemy też pewnych form, nie zawsze mile widziane jest redefiniowanie istot, motywów czy schematów, które znamy i kochamy. Autorzy uciekają się wtedy do łączenia pewnych rozwiązań jeśli chodzi o świat przedstawiony, a motorem napędowym ich powieści są postacie, ich relacje i niekonwencjonalne rozwiązania fabularne. Czy "Serce Lodu" jest taką zgrabną syntezą? Tak. I trochę nie.

Zacznijmy od tego, jak się czyta. Dobrze. Nawet bardzo dobrze. Musiałem książkę wchłonąć w bardzo dużym tempie, a nie czułem się znudzony czy zmęczony. Akcji jest aż za dużo, czasem chciałbym, by autor poświęcił trochę dłuższą chwilę na niektóre rozmowy, bez ograniczania ich do minimum, które pozwala uwierzytelnić postacie. Chciałbym, żeby książka była po prostu dłuższa.
Dlaczego? Bo przy szybkiej akcji gubi się gdzieś głębia bohaterów. Fantastyka ostatnich lat, ta najpopularniejsza, przyzwyczaiła nas do tego, że zarówno dobrzy i źli bywają dychotomiczni. Moralność często jest szara, rycerzy na białych koniach gonią demony z mrocznej przeszłości, a mordercy i brutale okazują się herosami. Tutaj tak nie jest. Z jednej strony to miłe, przeczytać utwór, gdzie dobra postać jest... po prostu dobra. Nie podejmuje dwuznacznych decyzji, nie łamie swoich zasad. Problem w tym, że postacie są łatwe do zapomnienia. Jasne, dialogi dostarczają nam ekspozycji, gdzie bohaterowie wspominają swoją nie do końca nieskazitelną przeszłość, ale są zrobione po łebkach, czasem brzmią na wymuszone. Ewentualne flashbacki, wspominki prowadzone w głowach bohaterów są miałkie. Na dodatek nie widać odbicia tych historii w ich zachowaniu. To mój główny zarzut wobec "Serca Lodu" - postaciom brak wiarygodnej głębi.

Zarzut numer dwa również wiąże się z objętością utworu - po przewinięciu ostatniej strony poczułem się zmieszany. Po zamknięciu książki i odłożeniu jej na półkę ciężko stwierdzić, co było głównym wątkiem fabularnym. Bo to, co wydawałoby się właśnie tym głównym, w objętości książki walczy o pierwsze miejsce z tym, co wydawałoby się historią drugoplanową, mającą na celu podbudować akcję i ją rozwiązać. Byłby to ciekawy zabieg, gdyby dało się na końcu klepnąć w kolano i stwierdzić, że autor zażartował sobie naszym kosztem, a historia od początku była o czymś całkiem innym niż się nam wydawało. Ale tak nie jest. Akcje głównych postaci właściwie nie mają wpływu na wydarzenia mające znaczenia dla całego świata przedstawionego. Wszystko to sprawia wrażenie, jakby autor chciał i mieć jabłko, i je zjeść. I napisać rozbudowaną historię, i zmieścić się w przystępnym formacie. Niestety, cierpi na tym rytm i fabuła. Bardzo niewiele dowiadujemy się o świecie przedstawionym, dostajemy okruchy tu i ówdzie, chociaż wystarczają, byśmy mieli ogólne pojęcie o świecie i jego mechanikach.

Książka Saulskiego jest dla fana fantastyki, jak wygodne kapcie, z którymi, autor, jak sam twierdzi, od młodości walczy. Świat i historia jest dokładnie tym, czego można spodziewać się po typowej powieści fantasy. Dostajemy też mnóstwo nawiązań, niektóre przyjemne i budzące uśmiech (Jan Długosz, czy nasza rodzima historia) czy te, które kazały mi zastanowić się, gdzie przebiega linia pomiędzy uśmiechem w stronę innych dzieł, a kalką (Władca Pierścieni lub The Elder Scrolls V - Skyrim. Serio, przeczytacie to zrozumiecie o co mi chodzi).

Podsumowując - "Serce Lodu" swoje wady ma - postacie są proste, a historia... jak dla mnie, ma niezadowalającą konkluzję. Jednakże, co mnie zaskoczyło, że pomimo wad, czytało mi się to dobrze. Definitywnie jest co poprawiać w warsztacie autora, ale potencjał jest. Chciałbym zobaczyć, jakby ta książka wyglądała, gdyby rozbito ją na dwa tomy. Czy polecam? Tak, jeśli szukacie czegoś, co czyta się płynnie i relaksująco. Na pewno warto czekać na przyszłe książki Arkadego Saulskiego, bo czuję, że jeszcze nas zaskoczy.

Komentarze

Popularne posty