TER - tajemnica, jako napęd fabuły
[RECENZJA×DZIEŃ KOMIKSU] Rodolphe & Dubois - TER. 1 - Obcy / Taurus Media
Dobra historia to taka, która przykuwa nas do dzieła. Może to uczynić na różne sposoby - jednym z nich jest tajemnica, najlepiej odsłaniana warstwami. Pozornie typowa opowieść z elementami sci-fi, a najbardziej postapo, okazuje się być majstersztykiem kompozycji. Oto "TER" - nowa seria od wydawnictwa Taurus Media .
Pozornie, to po prostu frankofon, dzieło duetu Rodolphe (scenariusz) i Christophe Duboisa (rysunki), który jest typowy do bólu. Rysunki i powolność narracji przywodzą mi na myśl dziesiątki innych tytułów, z "Yansem" na czele (mam tu na myśli jedynie własny odbiór, te komiksy nie mają fabularnie związku - chyba 🙃). A sam wstęp wydaje się być bardzo podobny do początku pewnego filmu ze świata Star Wars.
Oto Pip - poszukiwacz i "złodziej grobów", w piaskach, pośród gigantycznych figur jakichś zapomnianych bóstw, znajduje nagiego mężczyznę, pozbawionego pamięci. A z offu sączą się nam pierwszoosobowe przemyślenia tegoż. Pip zabiera Mandora (bez spoilerów - nadawanie imienia to już część tajemnicy) do miasteczka. Tam nieznajomy zostaje zaprezentowany społeczności.
No dobra - nic niezwykłego? A gdybym Wam napisał, że prawie każdy kadr pełni tu rolę odpowiedzi? Że detale i szczegóły, które stopniowo odkrywamy zostały rozplanowane drobiazgowo i bardzo konkretnie pełnią funkcję ekspozycji? Z każdą stroną odsłonięte zostają tajemnice i Mandora i całego tego świata. Szczególnie miodnie prezentują się ujęcie na których - zupełnie bez ostrzeżenia - dostajemy widok z zupełnie innej, nowej perspektywy. Świat przedstawiony "rośnie", nabiera przestrzeni - a wszystko to działa genialnie. I wciąga nas.
Nic tutaj nie jest podane na siłę, wszystko komponujemy sobie w głowie, zmierzając prosto do końca albumu. To ledwie 64 strony. A cały czas napędza nas tajemnica.
Sama historia, relacje między ludźmi, kolejne wydarzenia pełnią rolę drugorzędną - jakoś specjalnie nie zaskakują. Ale, zupełnie to nie przeszkadza, bo cały czas kminimy..
Rysunki ani nie zachwycają, ani nie przeszkadzają. Dubois używa realistycznego stylu, bardziej statycznego, co w połączeniu ze specyficzną narracją słowną - narzuca unikalny, powolny styl. Bardzo mi on odpowiada. Bo i tak ważniejsze było dla mnie kminienie: "o co tu chodzi?".
Warto dodać, iż dużą rolę spełnia w opowieści kolorystyka - znów, wszystko jest w tej kwestii zaplanowane.
Jak się pewnie domyślacie, ostatnia strona… wywala z butów. I tyle tylko napiszę. Warto przekonać się samodzielnie. I w ogóle warto "TER" przeczytać.
Wydanie to wysoki standard frankofonów - czyli twarda lakierowana okładka i papier kredowy.
Finalnie - duże zaskoczenie. Coś, co brałem za kolejne, typowe sci-fi, okazało się wciągającą lekturą z tajemnicami na pierwszym miejscu. I z satysfakcjonującymi odpowiedziami - to chyba jest najważniejsze.
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za dostęp do egzemplarza recenzenckiego.
! /#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz