Dziwny Dziwny Zachód - piszemy o siódmym tomie serii "Szósty rewolwer"

 


[RECENZJA] Bunn / Hurtt / Crook - Szósty Rewolwer. Tom 7: Nie kula, lecz upadek / Timof Comics

I jest. Główna oś fabularna pulpowej, absolutnie nie na serio napisanej, i podobnież narysowanej, historii Weird Western. Mowa oczywiście o "Szóstym Rewolwerze". Mam w rękach tom numer siedem, nie zdążyłem nadrobić poprzednich, ale czuję się jak w domu, bo jedna plansza wyjaśnia mi wszystko, a odpowiednio prowadzona narracja - dodaje kolejne informacje. Tak się żyje na Dziwnym Zachodzie. O tak!

Blam!

Seria o sześciu dziwacznych rewolwerach, duchach, upiorach, Indianach i wszystkim innym (serio) wydaje się być absolutnie nieinteresująca. A jednak - posiada kilka cech, które zupełnie odwracają sytuację. Zaciesz, frajda, napięcie i chęć sięgnięcia po kontynuację - oto moje uczucia podczas lektury i tuż po jej zakończeniu. Jak oni to robią?

Cullen Bunn bawi się motywami, nawarstwia mitologię, tworząc nieprawdopodobną fabułę. Prowadzi pozornie stereotypowe postacie (dzielna Becky Montcrief, posępny i twardy ex-łowca skarbów Drake Sinclair, szlachetny indiański łowca Nahuel) oraz te bardziej oryginalne (Asher Cobb - mumia przewidująca przyszłość i czarnoskóry Gord Cantrell - znawca czarnej magii oraz szamanka Nidawi), ale robi to z wyczuciem. I non stop podkręca tempo, a dodatkowo co chwila dodaje z offu "Pierwszy rewolwer strzela z siłą pocisku artyleryjskiego" (lub inne wyjaśnienie na temat magicznej broni). W każdym innym przypadku byłby to totalny kicz. Ale scenarzysta perfekcyjnie korzysta z przyjętej konwencji i wciąga nas w zabawę. W centrum cały czas znajdują się tytułowe rewolwery, wszystko kręci się wokół nich. Proste i skuteczne. Ogień, rozpadające się ciała, przyzywane duchy, jaszczuroludzie, podrzynane gardła, eksplodujące budynki - tu jest wszystko. Już same imiona bohaterów "robią stylową robotę". Bardzo lubię!

Stawka jest wysoka - ocalenie świata. Brzmi banalnie? Ok, ale na potrzeby tej konkretnej rozrywki - pasuje. A gdy wydaje nam się, że kulminacja akcji nie może być bardziej soczysta - bang! Dostajemy retrospekcje i klimatyczne wyjaśnienia (origin story głównej złej - Szarej Wiedźmy). Miodne.

I kolejna rzecz - przygotujcie się na zaskoczenia, bo nikt nie jest bezpieczny, a Cullen Bunn wszystko (i wszystkich) podporządkowuje historii.

Rysunkowo, jest umownie. Sprawnie i czytelnie, choć bez fajerwerków. Brian Hurtt rysuje nieco cartoonowo, bez magii, czy wybitnej elegancji, ale cały czas jego kreska zgrywa się idealnie z konwencją. W ostatnim rozdziale za ołówek chwyta Tyler Crook - i jest lepiej, bardziej klimatycznie, choć nie jest to jego najlepszy poziom (jak z "Hrabstwa Harrow", czy "BBPO"). Rysunkowo - jest średnio, ale mam wrażenie, ze wystarczająco dobrze.

Bardzo polecam tę serię, jako rzecz oryginalną, dynamiczną i mającą w sobie coś wyjątkowego. Bardzo fajny mariaż westernu z opowieścią niesamowitą - choć bez jakichś wybitnych rozkmin, czy drugiego dna. Żebym był dobrze zrozumiany - w żadnym momencie "Szósty Rewolwer" nie aspiruje do niczego więcej niż do bycia dobrą pulpową rozrywką. Jeśli takową lubicie - chwytajcie za broń… znaczy za portfele.

Wydanie to solidny standard, dobry papier, miękka okładka i sześć oryginalnych zeszytów zebranych w jednym tomie. Ja z niecierpliwością czekam na ósmy.

Dostaliśmy od Timof Comics egzemplarz recenzencki - za co serdecznie dziękujemy.

/#Szeptun_XIII

Komentarze

Popularne posty