Nasze własne Góry Szaleństwa - recenzujemy komiks Adama Fydy
[RECENZJA /EFEKT KAROLA] Adam Fyda - Góry Szaleństwa / Timof Comics
Ostatnio trudno narzekać na popkulturowe nawiązania do twórczości Samotnika z Providence. A i wśród komiksowych propozycji, na naszym rynku, znajdzie się co nieco… "Góry Szaleństwa" to propozycja lokująca się gdzieś pomiędzy onirycznym i poetyckim artyzmem Brecci ("Mity Cthulhu"), a hejterskimi, dosłownymi i obleśnymi komiksami od Moore'a ("Neonomicon" i seria "Providence"). Propozycja naszego rodzimego artysty - Adama Fydy - to specyficzny sequel opowiadania "W Górach Szaleństwa".
Wiem, że sporo fanów H. P. Lovecrafta traktuje opowieść o lodowej wyprawie jako rzecz zupełnie inną niż reszta dreszczowców autora. Sam, czytając ją za młodu, a niedawno powtarzając lekturę, uznaję ją bardziej za historię w rodzaju "pierwszy kontakt". Przede wszystkim stawia ona na klimat i czerpanie z bogactwa uniwersum - nie na straszenie.
Dokładnie tak samo ma się rzecz w przypadku komiksu Adama Fydy. To bardzo krótka, treściwa opowiastka. Dwa lata po opisanej przez Lovecrafta, dramatycznej w skutkach, wyprawy profesora Williama Dyera, w jego ślady idzie niejaki Howard Pym. Powtarza trasę i ma okazję zgłębić tajemnice gigantycznych gór i jaskiń ciągnących się w głębi.
Autor komiksu opiera się na klasycznym tekście, nie stara się zrewolucjonizować naszego spojrzenia na samego pisarza grozy (na szczęście). Rozwija wątki, dodaje swoją wizję, czyni ukłon nawet w stronę twórczości E. A. Poego. I - powiem szczerze - choć miałem obawy, działa to bardzo dobrze. Poczułem klimat lodowego odosobnienia i tej nieopisanej tajemnicy. Może nie doznałem "grozy", ale uważam, że nie była ona potrzebna. Z ciekawością przeglądałem kolejne strony.
Żeby było ciekawiej, sama warstwa graficzna absolutnie mnie nie urzekła. Uważam, że rysunkom brakuje elegancji, kreska nie wybija się ponad przeciętność. Ale już kadrowanie i kompozycja windują opowieść ilustrowaną (jak komiks został określony na wstępie) o poziom wyżej. Wraz ze scenariuszem, choć niezbyt porywają - rysunki tworzą specyficzny klimat. Słowem - pewnie mogłoby być lepiej, ale dla mnie wystarczy 😉.
Opowieść kończy ciekawa scena, więc kto wie, czy nie otrzymamy kontynuacji. Szczerze? Nie miałbym nic przeciwko.
Reasumując - "Góry Szaleństwa" to ciekawa, rodzima pozycja (stąd nasz wspierający hasztag), umiejętnie wpisująca się w świat stworzony przez H. P. Lovecrafta. To udany hołd i ciekawe rozwinięcie pomysłów mistrza nienazwanej grozy. Raczej skierowana jest do osób już ogarniających "co i jak" - ale zastosowana w albumie rekapitulacja sprawia, że i osoby nie znające twórczości pisarza, powinny dać radę.
Timof Comics wydał ten komiks w dużym formacie, na kredowym papierze, w miękkiej okładce. Polecamy i serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
/#Szeptun_XIII
Komentarze
Prześlij komentarz