Rycerze Heliopolis #2 - W głąb... szaleńczej dekompozycji

 


[RECENZJA] Jodorowsky / Jeremy - Rycerze Heliopolis. Tom 2. Albedo. Faza Bielenia / Taurus Media


Ktoś - gdy w sumie pozytywnie oceniałem "dziwność" dzieła duetu: Alexandro Jodorowsky / Jeremy - napisał mi pod recenzją tomu numer jeden, coś w stylu: "Poczekaj aż się pojawi Napoleon…". 


No i w tomie drugim jest. Napoleon Bonaparte. Mamy rok 1804 więc "dziwnym nie jest" że opowieść zawieszona w realnej przestrzeni historycznej korzysta z tej nietuzinkowej postaci. Ale - i tutaj pełna zgoda z przytoczoną powyżej opinią - jest to już nie tyle "jazda po bandzie", co owej "bandy" wyłamanie. I pewnie ilu ludzi tyle reakcji. Jedni będą pisać: "Co tu się właśnie odje…". Inni pewnie długo po lekturze jeszcze będą szukać jakiegoś ukrytego sensu. A ktoś rzeknie: "bełkot". 


A mnie się "podobało". Jako historyk, naczytałem się nieco o paszkwilach nt Bonaparte, o próbach wciśnięcia mu szaleństwa. Natomiast to, co zaproponował Jodorowsky - to mistyczno-mitologiczna, popkulturowa zabawa. Tak absurdalna jak tylko się da, miałem wręcz wrażenie że twórca z premedytacją testuje odbiorcę. 


Ja czytam dalej. Bo w tym totalnym miksie jest coś wyjątkowego - coś co pcha opowieść ku finałowi i mam ochotę poznać to rozwiązanie. Bezsprzecznie - "Rycerze Heliopolis" mają swój unikalny, niepokojący klimat. Mam wrażenie że tom drugi już przekroczył "granicę" - a dalej ta podróż może być jeszcze bardziej szalona. 


Jeśli jesteście tu "pierwszy raz" - zaglądnijcie do recenzji tomu #1 👇.


https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid0mk8FTuKx1a26oJG1HP5oyp4t74Lt2AovhcXhvJfzwSb35eSwqTd1y8tFTbwMJu4pl&id=100061483375004 


Drugi tom - "Albedo. Faza Bielenia" rozpoczyna się przypomnieniem założeń całości serii. Kawa na ławę - poznajemy (przypominamy sobie), w formie infografiki wszystkich dziewięciu liderów Heliopolis. Mistrzów. Alchemików. Magów. Tych wyjątkowych, długowiecznych. Są wśród nich - bezczelnie zmiksowani - chociażby Imhotep, Ezechiel i Nostradamus. Wow! A główny bohater - hermafrodyta Ludwik XVII (tak tak 😄🤓🤯), używający imienia Asiamar - otrzymuje kolejną misję. I pyk - wjeżdża retrospekcja, opowieść w opowieści o… Napoleonie i jego prawdziwym PRAGNIENIU (nie - nie chodzi o podbój Europy). 


I nie - nie pokażę tego komiksu dzieciakom w klasie siódmej 🤓. Ta wersja Napoleona to totalne przegięcie. Przewracałem kolejne strony z… fascynacją (siedzący mi na ramieniu diabełek szeptał: "więcej"). Natomiast pod względem narracji - szczególnie w iście filmowym finale tomu… wszystko tu pasuje. 


Jodorowsky odpłynął - choć chwała mu za to iż pozostał w sferze bardziej popkulturowej niż politycznej - a Jeremy nadal na poziomie. Rysunkowo "Rycerze Heliopolis", w drugiej odsłonie, to dzieło komunikatywne, a dzięki kolorom i specyficznej aurze - momentami bardzo wciągające. Scena akcji - odpowiednio bezpośrednia i zaskakująca poziomem przemocy idzie w przerysowanie. Ale pasuje. 


Rozrywka. Dziwaczna, pewnie dla ciekawskich (czy tam koneserów), ale absolutnie nie na serio. Trochę takie superhero, trochę pastisz. Jednym okiem Jodorowsky chyba zaglądał do notatek Alana Moore, ale… niekoniecznie. 


Ja polecam. Najwyżej po lekturze naślecie na mnie Beto (tak - to gadający, znający sztuki walki goryl 🦍), ale uprzedzam - łatwo swojej skóry nie sprzedam. 

A "Rycerzy Heliopolis" wydaje u nas @Taurus Media. 


/#Szeptun_XIII 

Komentarze