Trolle, złodzieje i dużo, dużo przygód - nasza opinia o "Świecie Dryftu" od wydawnictwa Lost in Time

 


[RECENZJA] Ken Broeders - Świat Dryftu. Część pierwsza - Opowieść o złodziejach i trollach / Lost in Time

Myślę, że Marcin - szef wydawnictwa Lost in Time - uwielbia przygody. Na bank, tak właśnie jest. Bo droga wydawnicza tego młodego labelu to nic innego jak szlak pełen niespodziewanych (dla czytelników), totalnie różnorodnych przystanków. To szlak przygodowy, pełną gębą. Czwarty album to znów coś innego. Tym razem coś w sosie fantasy. A przynajmniej z takim posmakiem.

Pierwszy tom trylogii "Świata Dryftu" to - jak wyjawia autor - odskocznia od poważnych historycznych albumów komiksowych. Odskocznia podyktowana przez wyobraźnię, opowiadająca o świecie z marzeń, ze snów i wizji. Ken Broeders ujrzał w nich setki dziwacznych stworzeń - elfów, trolli, koboldów. I rysował te indywidua, od czasu do czasu, aż powstało na tyle dużo materiału - że zdołał stworzyć szaloną, energiczną fabułę. Czego tu nie ma? Wybuchy (jest proch), kradzieże, zdrady, rozdeptania 😉, psoty, złorzeczenia… ale i rodząca się przyjaźń.

Główni bohaterowie to on - Dellric Twotter - szelma, elf niskiego rodu oraz ona - Ysabeau - ludzkie dziecię. On w ogóle nie przypomina znanych wszem i wobec elfów, ona jest rudowłosą, energiczną osóbką. Fajna parka. Na pewno - nie ma z nimi szansy na nudę. Dzieje się, magii w tym wszystkim jest sporo - między innymi knowań złej Wiedźmy, polityki także nieco się znajdzie. Bo wiadomo - trolle niezbyt lubią się z elfami 😎. Jak na niespełna (ilość) stron - bardzo dużo się dzieje.

I to chyba jest jedyny mankament, który mógłbym wskazać w "Świecie Dryftu" - wszystkiego jest dużo. Wszystkiego jest po trochę, skaczemy z miejsca na miejsce i eksplorujemy, ledwie zaczniemy się nad czymś pochylać - pstryk! I już jesteśmy po drugiej stronie świata. Chyba trochę zbyt pobieżnie, zbyt wiele ekspozycji… ale w pełni rozumiem Broedersa - widać że bardzo cieszy go wykreowany świat i chciałby się nim całym podzielić od razu. Zobaczymy, co się stanie w kontynuacji 😉.

Kreska jest sprawna, wyraźna, choć niezbyt oryginalna. Rysunkowo komiks przywodzi na myśl dokonania artystów frankofońskich (Broeders jest Holendrem) - wizualnie szczególnie blisko "Światu Dryftu" do serii "Lanfeusta". Nie jestem wielkim fanem takiego rysowania - kwestia gustu. Na pewno jednak, jak na komiks przygodowy, jest bardzo solidnie. Przejrzyście i dynamicznie. I wartko się ten komiks czyta. Wszak o to idzie.

Wydanie - pierwsza klasa, do czego od początku przyzwyczaja Wydawnictwo Lost In Time 💪. Wielki format, świetny papier, lakierowana okładka. Wszystko na bardzo wysokim poziomie. Oby tak dalej. Serdecznie dziękujemy za dostęp do egzemplarza recenzenckiego.

Dla fanów przygodowego awanturniczego fantasy - to na pewno ciekawa propozycja. Setting żegluje w stronę quasi osiemnastowiecznej stylistyki, co w połączeniu z trollopodobnymi stworami daje naprawdę fajny miks. Polecam! Na pewno z chęcią poznam dalsze losy Dellrica i Ysabeau 🙂.

/#Szeptun_XIII

Komentarze

Popularne posty